Williams do tej pory nie zdobył nawet jednego punktu w klasyfikacji konstruktorów. Choć zarówno Robert Kubica, jak i George Russell dwoją się i troją za kierownicami swoich bolidów, to ich wysiłki idą na nic. Maszyna nie jest po prostu przygotowana do walki z pojazdami innych ekip i w konsekwencji obaj zawodnicy stajni z Grove zostają daleko w tyle. Wielkim zaskoczeniem byłoby więc, gdyby w Austrii Polak i Brytyjczyk walczyli o coś więcej niż zajęcie przedostatniej pozycji na finiszu. Jedyną pozytywną informacją w ostatnim czasie jest to, że maksimum z siebie dają mechanicy. Pit stopy Williamsa są jednymi z najszybszych w całej stawce. Na ten temat wypowiedział się George Russell.
- Każdy, kto pracuje w F1 - w Williamsie, Mercedesie, gdziekolwiek - chce zmaksymalizować to, co daje od siebie. Mechanicy nie są projektantami, nie odpowiadają za aerodynamikę, ale i tak mają motywację do tego, by pokazać, że są najlepsi w stawce - skomentował na łamach portalu motorsportweek.com. - Oczywiście łatwo byłoby myśleć: "Walczymy o nic, ścigamy się po nic", ale ważne jest to, by pokazać, że nie jesteśmy bandą idiotów - dodał już w znacznie mocniejszym tonie młody i utalentowany zawodnik.
George Russell nie mógł poprzestać na tak pobieżnej ocenie i przed GP Austrii postanowił nieco zagłębić się w temat problemów Williamsa. - W tej chwili nie idzie nam zbyt dobrze. Jest szereg powodów, przez które tak się dzieje. Od zeszłego roku w zespole nastąpiła ogromna zmiana filozofii, teraz robimy krok w tył, by później zrobić trzy kroki do przodu. Wiedzieliśmy, że początek roku będzie bardzo trudny. Wiadomo, że nikt nie zakładał przegapienia zimowych testów, co opóźniło nasz rozwój jeszcze bardziej, ale pozytywem jest to, że zespół ma długoterminową wizję i buduje fundamenty, które pozwolą utrzymać dobry poziom w przyszłych sezonach - podkreślił.