Jeśli Tomasz Gollob (37 l.) marzy o pierwszym od 7 lat medalu mistrzostw świata, w sobotę musi koniecznie przełamać fatum i awansować do wielkiego finału na torze w Lonigo.
W porównaniu do innych aren GP stadion w Lonigo to zapyziała prowincja. Dopiero niedawno wybudowano tam trybuny, ale na zaledwie 2,5 tys. miejsc. Pozostali kibice (może ich być 7-8 tys.) rozkładają koce i przy okazji zawodów urządzają sobie rodzinne pikniki.
W takiej sielankowej atmosferze Gollob - który uzgodnił już warunki przyszłorocznego kontraktu ze Stalą Gorzów - będzie walczył w ten weekend w GP Włoch. Polak chce odrobić stratę dwóch punktów do trzeciego w klasyfikacji Grega Hancocka.
- A może nie tylko odrobić, ale i zyskać przed ostatnią eliminacją (11 października w Gelsenkirchen - red.) jakąkolwiek przewagę nad nim - mówi Gollob.
Kapitan polskiej reprezentacji miał co prawda przed sezonem apetyt na złoto, ale okazało się, że...
- Złoto jest zarezerwowane dla Pedersena. Ja mam szanse nawet na srebro i tylko to teraz chodzi mi po głowie - przyznaje Tomek.
Dotychczas Gollob startował w Lonigo trzykrotnie i ani razu nie wszedł nawet do finału. - Do czterech razy sztuka, to chyba takie polskie przysłowie - żartuje na koniec.
Nie przegap!
GP Włoch, sobota, 19.50, Canal+ Sport