- Cieszę się, że kolejny raz jestem na podium w Kopenhadze. Rok temu byłem pierwszy, a dzisiaj trzeci. Chyba nie jest źle. W ostatniej fazie zawodów najlepsze było czwarte pole i Jason to widział. Dlatego zdecydował się jechać z czwartego i wygrał. Trochę nadrobiłem punktów do czołówki i walczymy dalej - mówił Gollob, który po czterech Grand Prix jest szósty w klasyfikacji z 30 punktami straty do Crumpa.
Gollob ma powody do zadowolenia, bo jego awans z eliminacji wisiał na włosku. Premiowaną lokatę zapewnił sobie dopiero w ostatnim, dwudziestym biegu fazy zasadniczej, zdobywając 2 punkty i awansując kosztem... Grzegorza Walaska.
W półfinale Gollob rywalizował z Sebastianem Ułamkiem, Sajfutdinowem i Iversonem. Nerwowo nie wytrzymał najlepszy w fazie zasadniczej Sajfutdinow, który najechał na taśmę i został wykluczony. W powtórzonym biegu Gollob nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa, przyjechał przed Iversonem i zaciekle go atakującym Ułamkiem. W drugim półfinale pecha miał obrońca tytułu mistrz świata Duńczyk Nicki Pedersen, który złapał gumę.
W finale start wygrał Crump, przed Gollobem. Niestety, na trasie Polaka wyprzedził jeszcze Greg Hancok. Ale trzecie miejsce Tomasza nie jest złe. Wciąż tytuł mistrza świata jest w jego zasięgu.