Pani Joanna nie dostała pracy w Grudziądzu „za ładne oczy”. Ukończyła zarządzanie sportem i rekreacją, od wielu lat pasjonuje się też żużlem.
– Miłością do speedwaya zaraziła mnie moja mama, która wie o nim wszystko – mówi „Super Expressowi” Michalska-Chrzanowska. – Na kibicowaniu się nie skończyło. Pięć lat temu po raz pierwszy w życiu wsiadłam na motor żużlowy. Było super! Teraz raz na jakiś czas lubię przejechać się motocyklem szosowym. Jeśli coś się zepsuje, to spokojnie, sama sobie poradzę. Umiem na przykład wymienić koło czy zębatkę – zapewnia.
Kiedy pani Joanna dostała propozycję pracy w GTŻ, plusy i minusy analizowała przez tydzień. Zastanawiała się, czy nie zaszkodzi to mężowi – Tomaszowi Chrzanowskiemu (31 l.), który jest... zawodnikiem tego klubu. Nieczęsto bowiem żona jest szefową męża.
Przeczytaj koniecznie: Warta Poznań. Pani prezes Łukomska-Pyżalska nie chce Macieja Żurawskiego
– W końcu zdecydowaliśmy, że powinnam podjąć się tego wyzwania. W karierze męża zmieni się niewiele, może będzie miał trochę trudniej. Wielu ludzi będzie patrzeć na niego przez pryzmat żony, która jest dyrektorem. A jeśli Tomek będzie jeździł słabiej, to oczywiście zostanie odsunięty od drużyny, jak każdy. Doświadczył już tego ostatnio – opowiada.
Całe życie Michalskiej-Chrzanowskiej kręci się wokół sportu. Wyczynowo uprawia go od trzeciego roku życia! – Zaczęło się od łyżwiarstwa figurowego, po drodze był jeszcze taniec towarzyski, gimnastyka artystyczna, hokej na lodzie i kick boxing. W międzyczasie próbowałam swoich sił w konkursie Miss Polski Nastolatek, skończyłam go w pierwszej dziesiątce. Ostatnio z kolei pracowałam w lokalnej telewizji i robiłam materiały o sporcie. Byłam nawet telewizyjną pogodynką, więc dobra aura na mecze w Grudziądzu jest gwarantowana – śmieje się pani Joanna.