- Jest to pomysł pracowników Urzędu Miasta, którzy chcieli, żeby moja podobizna wisiała w centrum. A wszystko zaczęło się po wygraniu mistrzostwa Polski. Później z każdym rokiem ten baner był uaktualniany. Trochę trofeów od tego czasu się zebrało i teraz w kolekcji mam już 4 tytuły mistrza kraju i 3 mistrza Europy. Jest to na pewno powód do dumy, bo z tym miastem stale się utożsamiam. Urodziłem się w Ustroniu i nawet kiedy jestem gdzieś daleko w świecie, to o moim mieście nie zapominam. Miałem nawet propozycję zamieszkania w innym miejscu, bliżej wielkiego świata. Ale jednak nie dałem się przekonać do przeprowadzki - mówi kierowca Lotos Rally Team.
Kajetanowicz cyklicznie wygrywa plebiscyty na sportowca powiatu cieszyńskiego. Stale uśmiechniętego rajdowca mieszkańcy bez trudu rozpoznają. Choć nie zawsze było tak miło i kolorowo.
- Dziwię się jednak ludziom, bo trochę hałasu i nieświeżego powietrza po sobie zostawiałem. Kiedyś kolega powiedział, że jego babcia rozpoznawała mnie po specyficznym warkocie silnika i po tym, jak kieliszki w kredensie zaczynały się trząść. "O Kajto jedzie swoim maluchem" - mówiła. Przyznam, że aż takich reakcji się nie spodziewałem i łza w oku mi się zakręciła - dodaje.
Kajto nie tylko reklamuje rodzinne miasto na świecie, ale często organizuje festyny dla mieszkańców. Stale powtarza, że dzięki niemu tak dużo osiągnął w sporcie samochodowym.
- Ustroń jest moim miejscem na ziemi. Lubię mieszkańców, tutejszy klimat i okolice. Nie ukrywam, że tutejsze drogi są odpowiednie do rajdowego treningu. Dużo jest tutaj wąskich tras, zakrętów i trudnych odcinków. Po co mam szukać takich dróg gdzieś w Europie, jak mam je pod samym nosem? W tych okolicach odbywały się rajdy Wisły, Śląska i cieszyńska Barbórka, a samochody mknęły niemal pod oknem mojego domu. Przetarcie na takich imprezach i w tak silnej konkurencji teraz procentuje w walce o mistrzostwo świata WRC - kończy Kajetanowicz