Na szczęście wydaje się, że polskiemu kierowcy nie poważnego się nie stało. Blisko związani z zawodnikiem utrzymują, że rajdowca bolą tylko plecy, a poza ogólnymi potłuczeniami, wszystko jest z nim w jak najlepszym porządku.
Koszmarny wypadek podczas GP Japonii. Bolid zderzył się... z dźwigiem
Cóż, ma się to szczęście. I patrząc na styl, w jakim zakończył nieudany manewr, także umiejętności. Jedni kasują samochód na słupie przy prędkości 30 km/h, a inni przy 120 kończą żywot auta po wykonaniu efektownego salta. Kwestia skali, kwestia doświadczenia.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail