Wszystko przez nowe przepisy, które głoszą, że tylko jeden zawodnik klubu może startować w walce o tytuł mistrza świata. W puli Grand Prix znaleźli się jednak dwaj zawodnicy Falubazu, Andreas Jonsson i Piotr Protasiewicz. Gdyby "protas" zgłosił się do GP, Jonsson najprawdopodobniej poszukałby innego klubu. A to w praktyce utrudniłoby teamowi "Myszki Miki" obronę tytułu drużynowych mistrzów Polski.
Więc kapitan Falubazu podjął decyzję, oddam szansę w GP w zamian za wzmocnienie drużyny ligowej. Która drużyna nie chciałaby miec takiego lidera?
A swoją drogą przepis "jeden klub, jeden w Grand Prix" wyśmiewany jest wszędzie. Czy ci Polacy stuknęli głową o tor? Stuknęli, ale tylko działacze.