Kubica fenomenalnie jeździł już w piątek. Wygrał przecież trzy etapy. W sobotę jednak poszedł jeszcze dalej. Na 10. OS-ie dokonał wręcz niemożliwego. Na dystansie liczącym 51,7 kilometra, uzyskał... ponad pół minuty przewagi nad drugim na mecie Krisem Meeke. O innych nawet trudno wspominać. Fenomenalny Sebastian Ogier? Prawie dwie minuty gorzej. W rezultat Polaka nie mogli też uwierzyć zagraniczni dziennikarze. Podchodzili, pytali, szukali przyczyn. Na nic.
Dorobek Kubicy z piątku w Monte Carlo? Trzy wygrane odcinki i drzewo!
Nasz rajdowiec też nie okazał się pomocny. Zapytany jakim cucem wykręcił taki czas, odpowiedział w swoim stylu: - Nic nie robię, po prostu jadę.
Ponoć jednak - tak twierdzą niektórzy specjaliści - za znakomitym rezultatem kryła się decyzja o wyborze odpowiednich opon. Większość stawki zdecydowała się na miękką mieszankę. Kubica na supermiękką. I na oblodzonej trasie 10. OS-u to on mógł szaleć.
To nie koniec udanych wiadomości. Na 11. OS-ie Polak dojechał do mety tuż za Sebastianem Ogierem - zdecydowanym liderem rajdu. Do Francuza stracił tylko 1,8 sekundy. Biorąc pod uwagę, że 9. odcinek - też zaplanowany na sobotę - nie odbył się, Kubicę określić możemy mianem prawdziwego króla - przynajmniej pierwszej części weekendu - Monte Carlo.
Niestety tylko tej. Pech spotkał go po minięciu mety 14 OS-u. Jemu i Maćkowi Szczepaniakowi na szczęście nic się nie stało. Został ostatni, 15 odcinek...
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail