Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 wydaje się być coraz bliższy. Już w przyszłym tygodniu Polak weźmie udział w oficjalnych testach F1 w Abu Zabi, gdzie będzie jeździł bolidem Williamsa z tego roku. A przypomnijmy, że za nim są już jazdy próbne pojazdami brytyjskiego teamu z poprzednich lat, które nie tak dawno odbyły się na torach Silverstone i Hungaroring.
Mimo to wielu ekspertów wciąż ma spore wątpliwości, czy krakowianin aby na pewno jest na tyle sprawny, by ścigać się z najlepszymi. Chodzi oczywiście o jego rękę, która po wypadku z 2011 roku może stanowić pewne problemy. Kubica jednak regularnie udowadnia niedowiarkom, że jeśli chodzi o dyspozycję fizyczną, wciąż jest w ścisłej czołówce kierowców.
Co potwierdzają nowe informacje, jakie na antenie Sky Sports ujawnił Martin Brundle, były kierowca Formuły 1, a obecnie gospodarz jednego z programów emitowanych w brytyjskiej stacji. Zdradził on, że w sierpniu przed jazdami próbnymi ekipy Renault na Hungaroringu, w których 32-latek brał udział, musiał on poddać się specjalnemu testowi, który przechodzą też inni zawodnicy jeżdżący w wyścigach F1. Chodzi o sprawdzenie w jak krótkim czasie mogą oni opuścić bolid w przypadku wyjątkowej sytuacji, np. wypadku czy pożaru.
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak ważna w tej serii wyścigów jest kwestia bezpieczeństwa. Zwykle kierowcy mają na wyjście z pojazdu pięć sekund, choć w przyszłym sezonie czas ten zostanie nieco wydłużony. Ale Kubica i tak zmieścił się w dopuszczalnych normach! Brundle zdradził wręcz, że pod tym względem nie miał sobie równych - To będzie wielka historia. Nie było go w F1 ponad sześć lat. W tym czasie miał sporo problemów, ale wygląda na to, że jest mentalnie i fizycznie gotowy na powrót. Dużo mówi się o tym, że jego prawa ręka nie jest tak mocna. Tymczasem to właśnie on wyszedł najszybciej z samochodu podczas testu na Hungaroringu. Te wszystkie dyskusje o zdrowiu nie powinny stanowić problemu - przyznał były kierowca.