Współpraca z Hancockiem (mistrz świata z 1997 r.) to spełnienie marzeń Janowskiego.
- Kilka lat temu wraz z kolegami urządzaliśmy sobie rowerowe wyścigi i ja zawsze byłem Gregiem Hancockiem - zdradza w rozmowie z "Super Expressem". - Odkąd tylko pamiętam, moim marzeniem było go spotkać i chwilę porozmawiać. A jak już do tego doszło, strasznie się bałem. Dziś się z tego śmieję - przyznaje junior Atlasu Wrocław.
Greg daje mu swój motor
Od tego czasu Amerykanin nie spuszcza go z oka.
- Ten chłopak urodził się z licencją na wygrywanie. Doceniacie to, co zrobił dla polskiego żużla Tomasz Gollob? On zrobi dużo więcej - zapewnia w rozmowie z "Super Expressem" Hancock.
Kilka razy w roku Greg zaprasza swoich podopiecznych do Szwecji. Tam nie tylko mieszkają u niego, ale pod jego okiem ćwiczą na prywatnym torze mistrza. Janowski może również liczyć na sprzęt od Amerykanina. - Oczywiście nie ten najnowszy - zastrzega Maciek. - Jednak nawet jazda na jego używanych motocyklach to świetna nauka. Poza tym Greg często dzwoni, wypytuje, co słychać, w trakcie meczów służy radą. Mam z nim znakomity kontakt.
Trochę z Golloba
Janowski w Ekstralidze zadebiutował w sierpniu ubiegłego roku, zaledwie kilka dni po 16. urodzinach. Wystąpił jak dotychczas w 7 biegach, zdobywając w nich 3 punkty.
- Zasmakowała mi jazda w elicie. Psychika to moja mocna strona. Zrobię wszystko, by spełnić pokładane we mnie nadzieje - obiecuje.
Swojego stylu wrocławianin jeszcze nie wypracował.
- Na razie podpatruje najlepszych. I tak, od Grega wziąłbym technikę, od Jasona Crumpa waleczność, od Tomka Golloba jego zadziorność i charakter zwycięzcy, a od Nickiego Pedersena superszybki sprzęt - wylicza.
Jego przygoda z żużlem zaczęła się w wieku 2 lat.
- Ojciec zabierał mnie na mecze i dziękuję mu za to serdecznie. Na serio żużlem zająłem się, mając 13 lat i wiem jedno. To chcę w życiu robić - nie ma wątpliwości Janowski.
- W Polsce wielu znakomitych juniorów przechodząc do seniorów gubiło się. Maćkowi to nie grozi - zapewnia Hancock.