Adamek zmiażdżył Gunna i obronił tytuł

2009-07-13 7:00

Po tym ciosie nie wiedziałem, gdzie jestem - przyznaje Bobby Gunn (36 l.). Amerykanin został zmieciony z ringu przez Tomasza Adamka (33 l.). Polak przez cztery rundy tak bezlitośnie okładał rywala, że ten do piątej już nie wyszedł.

To była dla Adamka druga obrona tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej federacji IBF. Podobnie jak pierwsza, w lutym z Banksem, zakończyła się przed czasem.

Gunn zapowiadał, że pośle Polaka na deski. Twierdził, że jest współczesnym Kopciuszkiem, a sobotnia walka będzie dla niego piękną bajką. Adamek miał jednak inne plany. Od pierwszego gongu rzucił się na rywala, zasypując go lawiną ciosów.

- W trzeciej rundzie, kiedy stał przy linach, trafiłem go bardzo mocno. Myślałem, że mu urwę głowę! - opowiada Polak. - Gunn dostał kilkadziesiąt mocnych ciosów, a mimo to walczył. Ale to ja jestem mistrzem świata i znów to udowodniłem - podkreśla. Po czwartej rundzie sędzia (po konsultacji z lekarzem) orzekł, że Gunn nie jest w stanie kontynuować walki. Dwie udane obrony tytułu już za Adamkiem. W kolejnej tak łatwo już nie będzie - Polak zmierzy się w rewanżowym pojedynku ze Steve'em Cunninghamem (33 l.), który w sobotę w walce eliminacyjnej pokonał Wayne'a Braithwaite'a.

Przed Adamkiem na gali w Newark walczyli jeszcze dwaj Polacy. Mateusz Masternak posłał na deski w 5. rundzie Mazura Ali, zaś Piotr Wilczewski został znokautowany w 3. rundzie przez Curtisa Stevensa.

Najnowsze