Andrzej Wasilewski

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS Andrzej Wasilewski

Andrzej Wasilewski zdradza kulisy negocjacji ws. walki Cieślak-Makabu [TYLKO U NAS]

2020-01-16 13:58

Wszystko wskazuje na to, że zawierucha wokół walki Michała Cieślaka (31 l., 19-0, 13 k.o.) z Ilungą Makabu (33 l., 26-2, 24 k.o.) o pas WBC wagi junior ciężkiej znajdzie szczęśliwy finał i pięściarze skrzyżują rękawice 31 stycznia w Kinszasie. Przypomnijmy, że pojedynek próbował storpedować promotor Kongijczyka Don King (88 l.), który twierdził, że został pominięty w negocjacjach. Toczące się w siedzibie WBC w Meksyku mediacje "ostatniej szansy" pomiędzy skłóconymi przedstawicielami Makabu zakończyły się sukcesem i strony znalazły porozumienie. O kulisach negocjacji opowiedział nam współpromotor Cieślaka Andrzej Wasilewski.

"Super Express": - Dużo siwych włosów przybyło w ostatnich dniach?

Andrzej Wasilewski: - Wiele było niepotrzebnych emocji, ale wszystko wskazuje na to, że się udało i 31 stycznia dojdzie do walki Cieślaka z Makabu. Po raz kolejny potwierdziło się, że prezydent WBC Mauricio Sulaiman to wielki człowiek boksu zawodowego. Jego pomysły i decyzje są często niezrozumiałe, ale tylko dla tych, którzy go nie znają. Sulaiman powiedział mi: "Andrew, przecież wiesz, że dla mnie na końcu najważniejszy jest sport i zawodnicy, a widzę, że tutaj są pokrzywdzeni. Daj mi popracować z Kingiem". I zrobił to.

- Wierzy pan, że zadziałała siła perswazji Sulaimana czy może siła pieniądza?

- Jeśli dobrze się orientuję, w Stanach Zjednoczonych majątek Dona Kinga szacuje się podobno na grubo ponad półtora miliarda dolarów. Myśli pan, że dla człowieka w wieku 88 lat ma większe znaczenie kolejne 10 czy 15 tysięcy dolarów? W ogóle nie o to chodziło. Chodziło o jego ego. Czuł się pominięty w negocjacjach, stąd te problemy.

- Dlaczego zatem nie negocjowaliście z Kingiem, wiedząc że jest promotorem Makabu?

- Tu była inna ścieżka negocjacji. Rozmawialiśmy z menedżerem Makabu i przedstawicielami rządu, a cała korespondencja szła do WBC. Warto zaznaczyć, że to nie jest typowy event bokserski, gdzie przez parę miesięcy szuka się sponsorów, załatwia się hale, prawa telewizyjne itd. To impreza, powiedzmy, "polityczna" - organizowana przez rząd Demokratycznej Republiki Konga.

- Wiadomo gdzie odbędzie się walka? Hala, stadion?

- Nie znam dokładnego miejsca, wpisana jest po prostu Kinszasa. Ale jest za to szansa, że zobaczą to polscy kibice, bo mamy prawa telewizyjne.

- Wciąż nie ma też kontraktu...

- Cierpliwie czekamy. Pieniądze mają być przelane 10 dni przed walką na konto WBC, żeby nie było wątpliwości. Wokół tej walki są wielkie opóźnienia i emocje, ale na razie organizatorzy wypełnili wszystko, co mieli wypełnić.

- Pytanie, jak to zamieszanie wpłynie na formę Michała.

- To bardzo trudne dla zawodnika i trenera, ale wiem, że Michał dzielnie znosi tę zawieruchę. Jedną rzecz chcę stanowczo podkreślić - wiem na 100%, że ta sytuacja dotyka obu zawodników w równym stopniu. To nie była jakaś gra ze strony ekipy Makabu, by wyprowadzić Michała z równowagi. Nie, wiemy że też przesuwał sparingi i obaj są w takiej samej sytuacji. Michał stoi przed wielką szansą i jest absolutnie przekonany, że jedzie po pas. Też na to liczymy.

- Na ile procent ocenia pan obecnie szanse, że do tej walki dojdzie?

- Po rozmowach z prezydentem WBC na 100%. Jeśli po drodze ktoś nie wymyśli czegoś niespodziewanego to we wtorek lub środę przed 31 stycznia lecimy do Kinszasy.

Najnowsze