Historia Bohodirowa to scenariusz na gotowy film, a przyszłość pokaże czy skończy się z happy endem. Młody, obiecujący bokser z Andiżanu (miasto we wschodnim Uzbekistanie) lał wszystkich na ringach amatorskich w swoim kraju. Marzył o wielkiej karierze, a by przybliżyć się do realizacji planów, postanowił poszukać szczęścia w Stanach Zjednoczonych. Droga za Ocean wiodła przez... Litwę i Polskę. - Jacyś ludzie z Czeczenii obiecali mu, że załatwią wizę do USA, ale najpierw miał wyjechać na Litwę - opowiada nam Tomasz Turkowski, polski menedżer Bohodirowa. - Zebrał oszczędności życia, zdobył litewską wizę, a następnie przedostał się do Polski. Po zapłaceniu umówionej kwoty, jego "wybawiciele" rozpłynęli się w powietrzu i chłopak został z niczym - tłumaczy menedżer. Jak w ogóle doszło do współpracy Bohodirowa z Turkowskim? - Do Polski trafił 2 miesiące temu i poznaliśmy się na sali bokserskiej. "Zrobiłem" z nim kilka rund i poczułem, że mocno bije i ma charakter do boksu. Oczywiście, na pierwszy rzut oka widać, że miał przerwę w boksowaniu i szybko traci kondycję, ale to można poprawić. Po jakimś czasie... przyśnił mi się. Zrobiło mi się go żal i postanowiłem mu pomóc - tłumaczy Turkowski, który na zawodowstwie stoczył 3 walki i wszystkie wygrał.
W kwietniu stoczył pierwszy zawodowy pojedynek w warszawskiej Hali Gwardii, gdzie pokonał przez techniczny nokaut w 2. rundzie Siergieja Krapszylę. - Po miesiącu treningów dostał takiego rywala, że praktycznie zmiótł go z ringu. Otrzymał za tę walkę tysiąc złotych. Za tę kwotę większość polskich amatorów nie chciałaby wyjść do ringu, a Farxod cieszył się, jakby dostał worek złota. Odkąd współpracujemy, ani razu nie pytał o pieniądze. Marzył tylko, by dostać w Polsce pracę - opowiada Tukrowski, który skontaktował pięściarza z Pawłem Zagórskim, właścicielem składów węgla w Kałuszynie. Bohodirow niebawem rozpocznie tam pracę.
Gdy pytamy menedżera o styl Bohodirowa, słyszymy: "wchodzi do ringu i demoluje". W Uzbekistanie, który jest światową potęgą w boksie (na ostatnich IO 3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe medale), miał stoczyć około 200 walk, a przed przyjazdem do Polski sparował nawet z wicemistrzem olimpijskim w wadze do 75 kg z 2016 roku Bektamirem Melikuzijewem. Obecnie trenuje z Andrzejem Liczikiem w Warszawie. - To, co było nie ma teraz znaczenia. Farxod zaczyna pisać swoją historię w Polsce. Jeśli w piątek wygra, być może wystąpi 25 maja na gali w Jeleniej Górze. Później to my rozpoczniemy walkę o jego status prawny. Aktualnie nie posiada dokumentów, uprawniających do pobytu w Polsce, ale chcemy to zmienić, by mógł spełniać swój "polski sen". Są chyba gorsze przypadki do deportacji z kraju niż chłopak, który nie ma żadnych konfliktów z prawem, ma pracę i chce boksować? - pyta retorycznie Turkowski.
Nie przegap!
Gala boksu w Kościerzynie
Piątek, godz. 20.00
Polsat Sport