Problemy Kosteckiego zaczęły się po listopadowej porażce z Andrzejem Sołdrą, gdy wykryto u niego doping, m.in. stanozolol i kobiecy hormon hCG. Po tej wpadce zapadł się pod ziemię, ale niedawno się ujawnił i zdradził, że wkrótce będzie walczył w MMA.
- Doskonale radzę sobie bez boksu. Wcześniej walczyłem, bo to kochałem, ale straciłem do tego miłość. Wszystko przez panującą obłudę, układziki i kłamstwa. Chciało mi się tym rzygać i straciłem motywację - powiedział serwisowi Paco.
Zobacz: Polsat Boxing Night. Jak obejrzeć walkę Tomasz Adamek - Przemysław Saleta w Cyfrowym Polsacie?
Kostecki ma pretensje o długość dyskwalifikacji po dopingowej wpadce. - Wacha złapali na tym samym co mnie i zawiesili go na 8 miesięcy. A mnie na 2 lata. Wach miał 3 tygodnie po walce wyniki badań na stole. Ja miałem po pół roku. Nikt nie wie, dlaczego. Ano dlatego, że zaproponowali mi walkę w Rzeszowie. A ja powiedziałem: nie. Więcej nie mówię. Jak oni coś powiedzą, to wtedy ja przyp... i powiem, jak jest naprawdę - grozi.
"Cygan" kąsa promotorów, oszczędza tylko Piotra Wernera. - To dobry gość, ja go tam lubię. Ale tam Wasilewski pociąga za sznurki i jeśli nie gryzie go sumienie, za to jak postępuje z ludźmi, to OK... Z kolei Babiloński to konfident - oskarża.
Czytaj: Walka Tomasz Adamek kontra Przemysław Saleta. Karta walk podczas gali Polsat Boxing Night
Chyba Kostecki zapomniał, że ci "źli" promotorzy wspierali jego żonę i czwórkę dzieci, gdy on odsiadywał 2,5-letni wyrok za kierowanie grupą przestępczą czerpiącą korzyści z nierządu. Przekazywali jego rodzinie co miesiąc 6 tys. zł. To ma być wdzięczność?