Walka Saula Alvareza (46-1-1, 32 KO) z Amirem Khanem (31-3, 19 KO) to jedno z najważniejszych bokserskich wydarzeń 2016 roku. Bitwa o pas mistrzowski federacji WBC w wadze średniej. Pojedynek o dominację. Mistrzem jest ten pierwszy, meksykańskie cudowne dziecko boksu zawodowego (zadebiutował w wieku... 15 lat, ma 25 lat, a w dorobku 48 walk!). Tytuł zdobył 21 listopada, jednogłośnie rozbijając Miguela Cotto. Faworytem natomiast ten drugi, rewelacyjny Brytyjczyk, srebrny medalista olimpijski z Aten, który nie przegrał na ringu od 15 grudnia 2012 roku. To na niego wskazują fachowcy, między innymi Oscar de la Hoya, wśród wielu atutów wymieniając bodaj ten najważniejszy: - To ostatni bokser, który tak pracuje nogami.
Trump miał przyjechać... ale się przestraszył
Tyle że boks to jedno, a czerwony dywan i kibice na trybunach - już coś zupełnie innego. W Las Vegas, w nowoczesnej hali T-Mobile Arena, wśród 20 tys. kibiców miał się znaleźć jeszcze ten jeden, wyjątkowy. Donald Trump, obecnie najgorętsze nazwisko w USA, faworyt w walce o nominację do walki o prezydenturę z ramienia partii republikańskiej. A zarazem facet, którego poparcie wśród mniejszości etnicznych rysuje się zapewne w granicach punktu statystycznego.
O jego udziale w imprezie informował między innymi wspomniany de la Hoya. Miał z nim rozmawiać, zapraszać, panowie ponoć byli dogadani. A później nagle Trump zmienił zdanie i ostatecznie w Las Vegas kontrowersyjnego nowojorczyka nie zobaczymy. - Trump mógł się przestraszyć - zasugerował były mistrz świata w boksie zawodowym i zapewne miał w tym sporo racji. Alvarez to idol całego sportowego Meksyku. Korzenie Khana sięgają natomiast do Pakistanu. Na trybunach zjawić się powinno sporo ich rodaków.
Wygra boks i walka Alvarez - Khan?
A poglądamy republikanina - chociaż tylko z nazwy - wszyscy już zdążyliśmy poznać. Imigranci won z USA, na granicy Meksyku trzeba postawić ogromny mur, a jak muzułmanie chcą się stawiać, to zbombardujmy ich bazy, ich domy i wykończmy nie tylko terrorystów, ale też ich rodziny. Biorąc to pod uwagę, niewiadomo gdzie byłoby w nocy z soboty na niedzielę ciekawiej. Na ringu czy obok ringu, gdzie siedziałby Donald Trump.