Od pamiętnego pojedynku w życiu boksera zaszły ogromne zmiany. - Wreszcie nie muszę załatwiać spraw organizacyjnych wokół moich walk. Teraz mogę skupić się tylko na boksie, dlatego otwierają się przede mną nowe perspektywy – przyznaje uradowany pięściarz.
"Super Express": - Dzisiaj walka z Lee Noble'm. W 2009 roku już boksowaliście i wygrałeś przez TKO w 3 rundzie.
Grzegorz Proksa: - W tym problem, że Anglik... się wycofał. Wczoraj dostałem telefon, że będę miał zmienionego przeciwnika, jeszcze nie wiem kto to będzie, ale za bardzo mnie to nie interesuje.
- Dlatego, że to będzie rywal "na przetarcie"?
- Tak. Wiadomo, że Noble nie jest wirtuozem i ten, kto go zastąpi, również nie będzie prezentował wysokiego poziomu. W tej walce chcę skupić się tylko na sobie, chociaż przyznaję, że był to dla mnie najkrótszy okres przygotowawczy w karierze.
- Nie boisz się, że odbije się to na twojej dyspozycji?
- Nie, bo nigdy nie schodziłem poniżej pewnego poziomu, ale spodziewam się, że szału nie będzie (śmiech). Ale zapewniam, że nie siedziałem w bezruchu. Z resztą świadczy o tym fakt, że nie musiałem zbijać przed tą walką kilogramów.
- A dlaczego tak krótko trenowałeś?
- Musiałem załatwić sprawy, nazwijmy to, "okołobokserskie". Do tej pory sam sobie byłem menedżerem, musiałem organizować wszystko co związane z walką, przez co miałem bardzo mało czasu na treningi. Dlatego też szukałem sponsorów, którzy mi pomogą i na szczęście się udało! Znalazłem 3 firmy, które będą mnie wspierały, dlatego czuję że nadchodzą nowe czasy w mojej karierze. Muszę to wykorzystać, bo moi sponsorzy uchylają mi furtkę do wielkiej kariery.
- A może bramę? W końcu jeden ze sponsorów jest producentem m.in. bram garażowych
- (Śmiech) Dokładnie! Wreszcie mogę skupić się tylko na boksie. Ruszę ostro z kopyta i zapewniam wszystkich kibiców, że nie zawiodę!
Rozmawiał Mateusz Fudala