Jerzy Kulej wraca do zdrowia: Jestem gotowy na trzy rundy

2012-05-29 4:00

10 grudnia ubiegłego roku miał zawał serca, 13 grudnia - udar mózgu. Przez kilka minut nie żył, przez kilka tygodni był w śpiączce. Po takich nokautujących ciosach trudno się podnieść. Nawet najtwardszemu z czempionów, Jerzemu Kulejowi (72 l.).

- Ale nie poddaję się. Chcę wrócić jak najbliżej normalnego życia, jakie wcześniej prowadziłem - mówi nam dwukrotny mistrz olimpijski w boksie.

Od dwóch miesięcy Kulej przebywa w ośrodku rehabilitacyjnym w Michałowicach koło Warszawy. Ćwiczenia rehabilitacyjne, masaże, zajęcia z logopedką, spacery z ukochaną Alusią i pieskiem, odwiedziny znajomych... Tak żyje od poniedziałku do piątku.

Komentuje z fotela

W weekendy mistrz ma przepustkę, jedzie do domu pod Warszawą. - W soboty oglądam walki bokserskie w telewizji. Siedzę w fotelu i komentuję, przeżywam. Może pod koniec roku pojawię się w studiu bokserskim Polsatu, w rocznicę zawału serca - marzy Kulej.

Szpilka znokautował jak Pietrzykowski

Badania metodą Holtera wykazały, że układ krążenia czempiona wrócił już do normy. Podobnie jak pamięć, która jest zadziwiająco dobra.

- Jak zobaczyłem niedawno Szpilkę, gdy z doskoku znokautował rywala prawym prostym i poprawił lewym, to przypomniał mi się Zbyszek Pietrzykowski. Tak samo znokautował w drugiej rundzie, w finale mistrzostw Europy w Lucernie w 1959 r. Rumuna Negreę - wspominał niedawno Kulej w rozmowie ze mną.

Niedowiarek, sprawdziłem, nie chciało mi się wierzyć, że czegoś nie pomylił. Wszystko się zgadzało. W finale ME w Lucernie 1959 r., w 2. rundzie Pietrzykowski znokautował wicemistrza olimpijskiego Gheorghe'a Negreę.

Wróciło też poczucie humoru, błysk w oku. Najgorzej jest z lewą ręką, która wciąż nie jest w pełni sprawna, i z mową. W tych dwu dziedzinach rehabilitacja będzie najdłuższa, może potrwać nawet rok.

O pchle na peronie w Poroninie

- Na razie ćwiczę z logopedką. Muszę powtarzać różne trudne zwroty. Niedawno ćwiczyliśmy: "Na peronie w Poroninie pchła pląsała po pianinie" - śmieje się Jurek.

Powolutku wraca do normalnego życia. - Lekarze mi powtarzają: "Panie Jurku, niech pan zapomni o dwunastorundowych pojedynkach. Teraz może pan walczyć najwyżej trzy rundy. Może za jakiś czas 6 rund. Przed panem długa droga" - opowiada Kulej.

Fotografia - wiersz dla mistrza

Ukochana Kuleja - Alusia, mówiąc o Jurku, zawsze przypomina sobie wiersz "Fotografia" Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej:

Gdy się miało szczęście,

które się nie trafia:

czyjeś ciało i ziemię całą,

a zostanie tylko fotografia,

to - jest bardzo mało...

Najnowsze