Joanna Jędrzejczyk w miniony weekend miała szansę odzyskania pasa mistrzowskiego federacji UFC w kategorii słomkowej. Ta sztuka jej się jednak nie udała. Przegrała na punkty w rewanżu z Rose Namajunas, choć sama nie czuła się słabsza od rywalki. JJ nie traci nadziei i widzi pozytywy ostatniego starcia. - Jest niedosyt, ale jestem zadowolona z przygotowań, były najlepsze z dotychczasowych. Wiemy, jak wyglądała pierwsza walka, a tu udało się pokazać klasę mistrzowską - stwierdziła podczas facebookowej transmisji na żywo na profilu Oshee - swojego sponsora.
- Ja uważam, że tę walkę wygrałam. Statystyki nie kłamią. Widać też było po obrażeniach, już jest lepiej, a za trzy dni już nie będzie siniaków - dodała olsztynianka, która do Polski wróci 16 kwietnia. W najbliższym czasie ma się spotkać z szefem UFC, by porozmawiać o przyszłości. Dana White może spać spokojnie - wbrew niektórym spekulacjom Jędrzejczyk nie myśli o zakończeniu kariery.
Jej marzeniem pozostaje odzyskanie pasa w kategorii słomkowej. - Przez większość swojej kariery walczyłam w wadze muszej. Gdy zasiliłam szeregi UFC, walczyłam w wadze słomkowej, ze zbijaniem wagi było różnie. Ostatnio dobrze się czułam, nie musiałam ciąć wagi, wszystko było bardzo solidne. Broniłam tytułu pięć razy i mam głód tego, żeby znów zwyciężyć. Nadal czuję się młodo, ostatni camp był najlepszym w moim życiu. Może stoczę debiutancką walkę w wadze muszej, ale moim celem jest posiadanie tytułu mistrzowskiego w wadze słomkowej. Pójdę jeszcze raz po ten pas, jest to moim marzenie - powiedziała.
Przeczytaj też: UFC 223. Joanna Jędrzejczyk wciąż pewna siebie: Pokłońcie się, to ja jestem królową