Pierwsza walka z Namajunas zakończyła się sensacyjną porażką Jędrzejczyk przez nokaut. Polka straciła pas mistrzyni UFC, ale przekonywała, że rywalka wygrała fartownie, wykorzystując jej problemy zdrowotne. I zapowiadała, że w rewanżu pokaże, kto jest prawdziwą mistrzynią.
Walka toczyła się niemal wyłącznie w stójce, co wydawało się idealnym scenariuszem dla Jędrzejczyk. Jednak szybka i bardzo ruchliwa Namajunas odbierała Polce jej atuty. Do tego wyprowadzała potężne uderzenia, po których twarz Joanny coraz bardziej puchła i krwawiła. Na koniec zaakcentowała przewagę skutecznym obaleniem. Kiedy sędziowie ogłosili wygraną na punkty Namajunas (49:46, 49:46, 49:46), Jędrzejczyk wyglądała na zaskoczoną. - Byłam przekonana, że wygrałam - powiedziała, przytaczając statystyki ciosów. Prawda jest jednak taka, że choć wyprowadziła ich więcej, to były to głównie niskie kopnięcia, które na rywalce nie robiły większego wrażenia. Spadające na jej twarz bomby były bardziej efektowne. - Gdybym wiedziała, że sędziowie tak punktują, zrobiłabym więcej - przekonywała Jędrzejczyk, a na pytanie, czy Namajunas może teraz zdominować kategorię słomkową jak ona, odparła: - Dajcie spokój, inne zawodniczki nie mogą się ze mną równać. Są zazdrosne i gadają różne rzeczy, ale ja im odpowiadam "pokłońcie się, to ja jestem królową!".
Walcząca na tej samej gali Karolina Kowalkiewicz (32 l.) w świetnym stylu pokonała na punkty Amerykankę Felice Herrig i teraz to ona może dostać szansę walki o pas z Namajunas (już raz ją pokonała).