Paweł Kołodziej

i

Autor: archiwum se.pl

Kołodziej prędzej czy później chce zostać mistrzem świata

2014-03-05 13:12

- Od dwóch miesięcy wyłączyłem się z życia rodzinnego i skupiłem na przygotowaniach do tej walki. Niestety, ciąży nade mną chyba jakaś klątwa, ale wierzę że zła karta w końcu się odwróci – mówi „Super Expressowi” Paweł Kołodziej (34 l., 33-0, 18 k.o.), który 29 marca w Berlinie miał walczyć czempionem federacji IBF kategorii junior ciężkiej Yoanem Pablo Hernandezem (30 l., 28-1, 14 k.o.), jednak pojedynek został odwołany. Kubańczyk ma problemy żołądkowe.

„Super Express”: - Walka została odwołana już dwa razy (początkowo pięściarze mieli walczyć 8 marca – przyp. red.). Jak się z tym czujesz?

Paweł Kołodziej: - Jestem rozczarowany. Od kilku tygodni codziennie oglądam walki Hernandeza i ciężko trenuję. Okazało się, że na marne, bo walka w końcu się nie odbędzie.

- Obóz Kubańczyka przedstawił konkretny powód?

- Dostaliśmy pismo, w którym Hernandez tłumaczy się nawrotem grypy jelitowej. Słyszałem też, że schudł 7 kg. To dziwne, bo wcześniej informowano nas, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku.

Paweł Kołodziej nie powalczy o tytuł! Chory mistrz się wycofał

- W zastępstwie Hernandeza na gali w Berlinie wystąpi mistrz WBO wagi junior ciężkiej Marco Huck. Nie mogłeś z nim walczyć?

- Bardzo tego chciałem! Co prawda, Huck jest innym zawodnikiem niż Hernandez, ale byłbym w stanie się przygotować na walkę z nim. Niestety, obóz Niemca odrzucił nasze zapytanie. Ściągnęli go prosto z wakacji, by uratować galę i teraz skonfrontują go pewnie z jakimś przeciętniakiem.

- Pojawiła się też opcja walki z Olą Afolabim o tytuł oficjalnego pretendenta do walki z Hernandezem.

- Chcemy do tego doprowadzić, bo wtedy Kubańczyk nie będzie już miał wyjścia i będzie musiał walczyć ze mną. W każdym razie, jestem spokojny - prędzej czy później osiągnę swój cel i zostanę mistrzem świata i to nieważne czy po walce z Hernandezem czy z kimkolwiek innym.

Najnowsze