Krzysztof Włodarczyk z łatwością powala na ringu najtwardszych przeciwników. Jednak tym razem stanął przed wyzwaniem nie lada. Rozumie to każdy, komu choć raz przyszło stanąć oko w oko z żywym karpiem. Presja najbliższych, domagających się wieczerzy, bywa nie do zniesienia...
Przeczytaj koniecznie: Hardcorowy Koksu się rozwodzi! Burneika oskarża żonę o romans i kradzież
- Ja nigdy wcześniej nie zabiłem żadnego zwierzęcia, także wigilijnego karpia - zdradził nam tymczasem "Diablo".
I trzeba przyznać, że początkowo nie wiedział, jak dobrać się do przeciwnika. Śliski karp wił się i nie pozwalał obezwładnić. Wtedy "Diablo" chwycił za pełną butelkę wina. Uniósł ją w górę i błyskawicznym ruchem opuścił na głowę ryby. Po tym ciosie karp już się nie podniósł. Nasz mistrz mógł oprawić go ostrym nożem...
Ufff... Sposób na karpia Krzysztofa Włodarczyka może na pierwszy rzut oka wyglądać brutalnie, ale bokser zapewnia, że jest o wiele bardziej humanitarny od wyjmowania żywej ryby z wody. Karp ginie błyskawicznie. Nie cierpi.