Głowacki wraca po nieprzyjemnej kontuzji prawej ręki. Przeszedł operację łokcia, a uraz nadgarstka został zaleczony serią zastrzyków z komórek macierzystych. Po rehabilitacji lekarze nie widzą żadnych przeciwwskazań, by "Główka" wrócił na ring, ale pięściarz odczuwa pewien dyskomfort.
- Trenowałem z Krzyśkiem Włodarczykiem i po jednym z jego uderzeń poczułem ból w łokciu. Gdy sam biję, to nie boli, gorzej, gdy przyjmuję uderzenia - zdradza "Super Expressowi" Głowacki, który w tym tygodniu ma rozpocząć sparingi. One dadzą odpowiedź, czy jest gotów do powrotu.
Przed galą w Legionowie okazało się, że Głowacki jest nie tylko świetnym pięściarzem, ale też. twardym negocjatorem. Początkowo organizator gali Tomasz Babiloński ogłosił, że walką wieczoru będzie pojedynek Krzysztofa Zimnocha z Amerykaninem Michaelem Grantem. W sieci pojawiły się także plakaty z wizerunkami tych zawodników. Po tym, jak Głowacki powiedział "Super Expressowi", że nie wyobraża sobie występu przed Zimnochem, promotor natychmiast ogłosił, że to "Główka" wystąpi w walce wieczoru. Od razu też powstały nowe plakaty.
Głowacki ma stoczyć pojedynek ośmiorundowy. - Gdyby to zależało tylko ode mnie, wolałbym wystąpić w maju na gali w Poznaniu. Wtedy byłbym gotowy nawet na 12 rund. W Legionowie mogę nie być przygotowany w stu procentach - nie owija w bawełnę "Główka". Oby powrót w kwietniu nie okazał się przedwczesny.