"Super Express": - Gevor będzie na pewno trudniejszym rywalem niż twój ostatni przeciwnik Leon Harth...
Krzysztof Włodarczyk: - Będzie trudniejszy niż moich trzech ostatnich rywali! Boksuje bardzo niewygodnie, jest dobrze ułożony technicznie. To nie będzie łatwy pojedynek, żeby wygrać, muszę walczyć z większym animuszem niż ostatnio.
- Jakiej spodziewasz się walki?
- Wszystko zależy od tego, co będę miał w głowie w dniu gali. To może być piękny boks, ale może być też fatalny, choć nie biorę tej drugiej opcji pod uwagę. Jedno jest pewne, nie zlekceważę go tak jak poprzedniego rywala.
- Zlekceważyłeś Hartha?
- Bardzo. Jeszcze w dniu walki przeżyłem prawdziwy armagedon, bo byłem bombardowany telefonami z prośbami o bilety. Zajmowałem się głupotami, zamiast się skupić. Myślałem, że jestem tak mocny, że i tak sobie poradzę, a zaprezentowałem się nijako. Teraz tak nie będzie. Wyłączam się dwa dni przed pojedynkiem. A ci, którzy mi naprawdę kibicują, powinni wysupłać te kilka złotych na bilet, a nie zawracać mi głowę.
- Zostałeś zgłoszony do turnieju World Boxing Super Series, w którym zwycięzca wagi cruiser może zgarnąć prawie 40 mln zł (10 mln dolarów). Taka kasa to dla ciebie dodatkowa motywacja?
- Pewnie. Ciekawi mnie też to, jakie będą wypłaty za pojedyncze walki, bo skoro dla zwycięzcy jest przewidziane 10 milionów dolarów, to gaże powinny też być na całkiem niezłym poziomie. Ale najpierw muszę pokonać Gevora.