"Super Express": - Waga już zrobiona?
Maciej Sulęcki: - Tak, moja forma to petarda, czuję się rewelacyjnie. 1,5 miesiąca temu zacząłem współpracować z dietetykiem Jackiem Feldmanem, który sprawił, że waga leci w dół, a energię mam za dziesięciu.
- Jak bardzo zmienił się twój jadłospis?
- Jadam o stałych porach i nie mogę podjadać. Paradoksalnie, choć waga spada, jem dużo tłuszczów. Do tego dużo ryb i węglowodanów, a wszystko popijam wodą kokosową.
- Co wiesz o swoim rywalu?
- Nic, nie szukam o nim informacji. Nie lekceważę go, ale jestem bardzo pewny siebie. Znam swoją wartość i wiem, że jestem kilka klas od niego lepszy. Pojedynek będzie toczył się pod moje dyktando. Jeśli będę chciał, to znokautuję go w 1. rundzie, jeśli zechcę poboksować dłużej - tak będzie.
- Wydawało się, że twoja kariera będzie skupiała się wyłącznie na walkach w USA. Skąd pojedynek w Polsce?
- Nie było na horyzoncie żadnych ofert, dlatego pomysł, by przypomnieć się polskim kibicom. Nie boksowałem 10 miesięcy, więc to będzie walka na przetarcie, by pokazać się przed własną publicznością, a potem wracam na podbój Ameryki. Wejdę do ringu, wygram i wracam do USA pokazać, że jestem najlepszy.
- Ale w której wadze?
- Mogę je dowolnie zmieniać. Jeśli będzie trzeba "skoczyć" do wagi superśredniej na walkę z Chrisem Eubankiem Jr, to zrobię to. Jeśli do średniej dla Gołowkina - to samo. Czekam na konkretne propozycje - co, gdzie, kiedy i za ile - i walczymy.
- Chcesz walczyć z Gołowkinem, choć większość boi się z nim zmierzyć.
- Chcę mierzyć się z najlepszymi, dlatego wręcz domagam się walki z nim. Danielowi Jacobsowi ostatnio niewiele zabrakło, żeby go pokonać. Potrzebuję dwóch walk z mocnymi rywalami i wychodzę do Gołowkina. Jestem pewny, że bym wygrał.