Tybura zmiażdżył Czecha. Lepiej wszedł w rytm walki. Szybko przejął inicjatywę w stójce. To on częściej zadawał ciosy i to jego uderzenia robiły większe spustoszenie w gardzie rywala. Pesta pierwszy kryzys miał już po minucie walki. Kombinacja bokserskich ciosów Polaka nie powaliła jednak "na deski" 26-letniego fightera zza naszej południowej granicy. Udało się dopiero w rundzie drugiej, gdy Tybura odważnie ruszył na przeciwnika i zakończył natarcie cudownym kopnięciem z lewej nogi. Trafił centralnie, prosto w szczękę. Pesta padł bezładnie, Polak nawet nie próbował dobijać rywala. Nie było potrzeby. Z Czechem przez długie sekundy nie było w ogóle kontaktu.
Zobaczcie sami. Aż prosi się o podkład "King Bruce Lee Karate Mistrz":