"Super Express": - Kończy się rok 2012. Mateusz Masternak zdobył w nim mistrzostwo Europy, a Tomasz Adamek pokonał Steve'a Cunninghama.
Artur Szpilka: - Masternak to klasa sama w sobie. W wielkim stylu został mistrzem Europy i otwierają się przed nim ciekawe perspektywy. A Adamek? Jak wielu przed walką sądziłem że znokautuje Cunninghama. Moim zdaniem przegrał, ale tak jak napisaliście - to był cud w Betlejem. Tomek się skompromitował. Jego czas się powoli kończy. Ciągle powtarza, że wspina się do góry, ale według mnie teraz zjeżdża po równi pochyłej.
- Mariusz Wach. To dla ciebie największe rozczarowanie roku?
- Do końca nie wiadomo, co tam się stało, czy brał te środki świadomie, czy nie. Ale wierzę, że wróci w wielkim stylu. Nie tacy pięściarze byli łapani na dopingu.
- Rok 2013 zaczynasz od mocnego uderzenia. Najpierw walka z Mikiem Mollo w Chicago, a trzy tygodnie później z Krzysztofem Zimnochem w Gdańsku.
- Jestem dobrze przygotowany do tych dwóch walk. Na szczęście już mam kontuzje za sobą i trenuję na pełnych obrotach. Już nie mogę się doczekać, kiedy wrócę na ring.
- Jak będzie z Mollo?
- To będzie pojedynek pięściarzy głodnych boksu, Mollo miał długą przerwę ze względu na konflikt z promotorem, a ja ze względu na kontuzje. Ale jestem pewien, że go znokautuję.
- Trzy tygodnie później walka z Zimnochem, który zapewnił w "Super Expressie", że cię znokautuje.
- Chciałbym za waszym pośrednictwem też mu coś przekazać. Krzysiek, czas wyjść z piaskownicy. To będzie dla ciebie pierwsza naprawdę poważna walka, ale też ostatnia. Jeśli bardzo chcesz poczuć te moje 110 kg, to poczujesz.
- Walczyliście w 2007 roku i Zimnoch ten pojedynek wygrał.
- Pamiętam to. Ale teraz walka będzie wyglądała zupełnie inaczej. Zimnoch chętnie to przypomina w mediach, ale tak naprawdę kiedy to było? Liczy się teraz. Wyjdziemy na ring, damy sobie po mordzie i zobaczymy, kto wyjdzie z tego cały. Jestem pewien, że ja.
- Hitem Internetu stał się filmik, na którym składasz życzenia świąteczne i śpiewasz "very, very Christmas". Przydałyby ci się chyba lekcje angielskiego...
- Pewnie nie uwierzycie, ale to była prowokacja. Specjalnie tak śpiewałem. Języki obce stale szlifuję i jest coraz lepiej. Nie przejmuję się komentarzami, zrobiłem to dla śmiechu.
- Jakie masz plany na 2013 rok?
- Najważniejsze są dwie walki w lutym. Mam nadzieję, że w nowym roku kontuzje będą mnie omijały. A wtedy może powalczę o poważne tytuły? Jedno jest pewne, za rok będę wysoko w rankingach.