"Super Express": - Czego zabrakło Szpilce w walce z Jenningsem?
Dariusz Michalczewski: - Bardzo kibicowałem Arturowi, ale się rozczarowałem. Ciągle brakuje mu pokory. Za dużo szczeka przed walką, odgraża się, choć nigdy nikogo poważnego nie pokonał. Jest zadufany w sobie, chociaż w boksie nic jeszcze nie osiągnął.
- Kto jest winny porażki?
- Łapin i Szpilka oraz promotor Andrzej Wasilewski. Powinien wpłynąć na swojego zawodnika, bo to, co robi "Szpila", to samowolka. Wychodzi do ringu w stroju więziennym, kreuje się na "złego chłopca", a podczas ceremonii ważenia zakłada śmieszne gacie i wygląda jak chippendales. Sam fakt, że Wasilewski zgodził się na starcie Szpilki z Jenningsem, świadczy o tym, że stracił panowanie nad nim.
Przeczytaj koniecznie: NBA. Marcin Gortat w dziesiątce najlepiej blokujących
- Ale Szpilka mocno nalegał na tę walkę. Podobno nawet zagroził, że skończy karierę, jeśli jej nie dostanie.
- Też chciałem kiedyś walczyć ze wszystkimi, ale w przeciwieństwie do Szpilki miałem wokół mądrych ludzi, którzy mnie temperowali, i Andrzej Wasilewski też powinien to zrobić.
- Na czym polega wina trenera Łapina?
- Szpilka przy nim w ogóle się nie rozwija. Łapin jest dobrym trenerem, kiedy jego zawodnik jest faworytem, ale jak już trzeba walczyć z lepszymi bokserami, to kończy się to porażką. Tak było z Proksą, Wawrzykiem i teraz ze Szpilką. Jeśli Artur chce robić postępy, musi zmienić trenera.
- Mimo porażki Szpilka dostał oferty walki w USA z niepokonanymi Amirem Mansourem i Tysonem Furym.
- To całkiem logiczne, bo Amerykanie zobaczyli, że chłopak dużo gada, a boksersko jest słaby i można go łatwo pokonać. Artur powinien stoczyć teraz 2-3 walki na przetarcie, ale jeśli promotorzy wypuszczą go na Mansoura czy Fury'ego, będzie to kolosalny błąd.