Adamek nie wykluczył takiej możliwości w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". - Gdybym pokonał kogoś z tych naprawdę dobrych pięściarzy, to będzie znaczyło, że zasługuję, prawda? - stwierdził Polak. - Walczyłem o pas, nie zdobyłem, więc nic dziwnego, że chciałbym znowu spróbować.
Mariusz Pudzianowski ostro o uchodźcach: Nie ma tolerancji dla tych ŚMIECI
- Trudno nazwać pojedynek z Witalijem Kliczką zaciętym. Oddałem walkę, po prostu. Nie cofnę czasu, ale się nie poddaję - wyjaśnił swoje plany pięściarz. I zapewne zdziwił wielu kibiców. Kilka miesięcy temu, gdy Polak pokonał Przemysława Saletę, wydawało się, że jest to dla niego pożegnanie. Kibice zgotowali mu owację na stojąco, rywal nie zawiesił wysoko poprzeczki - to było to. Wydarzenie, które zamazało smutne porażki "Górala" we wcześniejszych walkach.
Tymczasem Adamek z każdym tygodniem wchodzi wyżej. - Jeśli wysoko wygram, to znaczy, że jeszcze na wiele mnie stać - wspomniał w wywiadzie.
Nas zastanawia tylko jedno. Ponoć pierwszym bokserem, który otrzymał propozycję walki o tytuł mistrza świata od Deontaya Wildera, był właśnie Adamek. Polak wyśmiał ofertę mistrza, uznał, że do podobnej walki nie zdąży się przygotować i wrócił do zaplanowanego toku przygotowań. Teraz jednak wspomina, że ten bój o pas mu się marzy. Może trzeba było po prostu zaryzykować - tak jak Szpilka - postawić wszystko na jedną kartę i liczyć na to, że Wilder okaże się wolniejszy?