Rozmawialiśmy o kiepskiej kondycji polskiego boksu.
I Marian i Krzysio byli zgodni, że powodem kryzysu jest słabe szkolenie. Kasprzyk nie mógł się nadziwić dlaczego Adam Balski walcząc z Demetriusem Banksem ze złamaną szczęką nie dba o obronę, wystawia się na kolejne strzały w bolące miejsce zamiast uszczelnić defensywę i „wypykać” rywala. „Słabe wyszkolenie” - ocenił Marian.
Kosedowski zwrócił uwagę na inny aspekt – zubożenie procesu szkoleniowego. „Jak ja zaczynałem w Peplinie swoją przygodę z boksem to pierwsze dwa lata były poświęcone wyłącznie szkoleniu, technice, nie było żadnej walki. Bardzo dużo ćwiczyliśmy z gruszką i workiem: pracę nóg, serie ciosów, zejście, lewy, prawy, odchylenie, prawy prosty…. To były tysiące powtórzeń, żeby utrwalić nawyki, potem w pojedynku kilka razy zawsze się udało przeprowadzić wyuczona akcję. Tarczowanie z trenerem było nagrodą , trzeba na nią było zasłużyć. A teraz? Patrzę na niektórych trenerów. Machają „makaronami” (lekkie plastikowe rurki), nie uczą pracy nóg, nie zlecają obijania gruszki i wysyłają chłopaków na zawody, chociaż zawodnicy mają podstawowe braki w wyszkoleniu.”
Obaj mistrzowie zwracają uwagę na przerost siły u bokserów. „Pakują tym żelastwem, hantlami, wyglądają jak kulturyści. I co z tego skoro brakuje techniki, najważniejszego elementu w boksie” - mówili.
Krzysztof (jak zwykle zgryźliwy) stwierdził nawet z przekąsem: „dzisiaj jak nie masz tatuaży i nie jesteś na Facebooku to nie jesteś bokserem. My z Marianem nie kwalifikowalibyśmy się dzisiaj na bokserów” - śmiał się.
Zapytałem Andrzeja Gmitruka co sądzi o tych wypowiedziach Kasprzyka i Kosedowskiego. „Andrzej, jak mają się zawodnicy uczyć techniki, pracy nóg, zwodów, odchyleń ćwicząc z gruszką, skoro na Legii, w sali treningowej przy Łazieniowskiej… nie ma nawet gruszki. A ring jest tylko jeden” - stwierdził Gmitruk.
Zobacz również: Camp Nou świadkiem walki o pas mistrza świata? Niezwykłe plany Anthony'ego Joshuy