Zdecydowanym faworytem starcia był Spence Jr., który przez wielu uważany jest za najlepszego pięściarza na świecie bez podziału na kategorii wagowej. Porter zapowiadał jednak, że zszokuje cały świat i faktycznie, od początku walki był bardzo agresywny. Praktycznie nie było rund rozpoznawczych – obaj wraz z pierwszym gongiem rzucili się na siebie, co zwiastowało ogromne emocje.
Już w 2. rundzie Porter miał świetna okazję, by naruszyć Spence’a Jr. Faworyzowany Amerykanin źle stanął i na chwilę stracił równowagę. Porter to zauważył i ze wściekłością ruszył na Spence’a, a publiczność wstała z krzesełek. Nie zdołał go jednak trafić, a Spence szybko wrócił na właściwe tory.
Porter był bardziej agresywny i zadawał sporo ciosów (choć dużo lądowało na gardzie), natomiast Spence skupił się na skutecznych kontratakach i zaprezentował wspaniałą pracę w obronie. W 4. rundzie Erroll poczęstował Portera potężnym lewym sierpowym, a ten nie pozostał mu dłużny i oddał mu takim samym ciosem.
Porter rozkręcał się coraz bardziej, a w 7. rundzie dał prawdziwy koncert boksu, zmuszając Spence’a do głębokiej obrony. Zadawał ciosy w różnych płaszczyznach – sierpy, podbródki i haki zarówno lewą, jak i prawą ręką.
W 9. rundzie Spence przejął inicjatywę i palnął Portera kilkoma potężnymi bombami. Po jednym z lewych sierpowych Porter zrobił nawet kilka kroków do tytułu. Takimi ciosami Spence Jr. mógłby burzyć domy! Jakim cudem Porter to ustał?
Po 10. starciu nad lewym okiem Spence’a pojawiło się niewielkie rozcięcie po przypadkowym zderzeniu głowami. To najwyraźniej rozsierdziło mistrza IBF, który w kolejnej odsłonie powalił na deski Portera. Na minutę przed końcem 11. starcia Spence trafił rywala idealnie na szczękę i Porter był liczony. Wstał i rzucił się do wielkiej wojny, bo wiedział, że nokdaun może zaważyć na punktacji sędziów. Nie zdołał jednak naruszyć Spence'a.
Po 12. emocjonujących rundach werdykt był niejednogłośny. Dwóch sędziów punktowało na korzyść Spence’a (116-111, 116-111), a jeden dał wygraną Porterowi (115-112). – Wiedziałem, że Porter jest agresywnym pięściarzem i to się potwierdziło. Jest twardy, niewygodny, ale ciężko pracowałem na treningach i to się opłaciło w walce – cieszył się po pojedynku Spence Jr.