"Super Express": - Skąd pomysł na boks?
Zofia Klepacka: - Gdy zakwalifikowałam się na igrzyska olimpijskie do Aten, stwierdziłam, że muszę poprawić wydolność i kondycję. Wpadliśmy z tatą na pomysł, aby to był boks, bo pięściarze mają bardzo ciężki trening ogólnorozwojowy, a mnie brakowało dynamiki i siły. I tak trafiłam pod skrzydła Pawła Skrzecza, wicemistrza olimpijskiego z Moskwy. Trenujemy od 2004 roku.
Dziennikarz "Super Expressu" będzie walczył w ringu!
- Jako jedyna z kadry ćwiczysz boks?
- Tak, wiele osób jeździ na rowerze, biega. Ja też biegam, ale cały czas brakowało mi tej dynamiki i siły. Tutaj, w Akademii Walki, mam specjalistyczny trening. Szkolenie bokserskie, dwa razy w tygodniu siłownia, do tego ćwiczenia gimnastyczne. Od stycznia do września mam zaplanowane treningi. Tydzień na wodzie, tydzień w sali bokserskiej. No, ale jak chce się zdobyć medal i być najlepszym, trzeba zawsze wyszukiwać coś, czego inni nie robią.
- Trudno ci było wrócić do sportu po urodzeniu drugiego dziecka?
- Strasznie spadła mi kondycja, nie było łatwo wrócić do sportu. Teraz bardzo dobrze się czuję, więc mam nadzieję, że sezon 2015 będzie mój.
- Jak łączysz macierzyństwo z karierą sportową?
- Jak urodził się syn, to przez pierwsze dwa lata swojego życia wszędzie wyjeżdżał ze mną. Teraz dzieci zostają w domu, z dziadkami. Tak to układam, żeby nie uprawiać sportu kosztem rodziny, i na odwrót.
- Udaje się?
- Tak, ale trzeba to wszystko logistycznie poukładać. Jak jestem w Warszawie, to codziennie trenuję. Około dwóch godzin ciężkiego fizycznego wysiłku. Wtedy syn jest w przedszkolu, a córka zostaje z dziadkami. A jak wyjeżdżam, to maksymalnie na siedem dni. Staram się dzieci nie zostawiać na dłużej, bo wtedy zaczynają płakać, tęsknić.
Dereck Chisora pracuje społecznie! Zobacz [WIDEO]
- Liczysz na medal w Rio?
- To jest mój cel. Miałam w grudniu okazję pływać na tym akwenie w Rio. Jest bardzo trudny, bardzo wymagający i to nie będą łatwe igrzyska. Ale koniec końców warunki dla każdego będą takie same.