Jacek Murański to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych freak-fighterów w Polsce. Razem z synem Mateuszem szybko zdobył ogromną rozpoznawalność podczas występów w FAME MMA, ale w jednym momencie jego życie wywróciło się do góry nogami. Mateusz Murański nagle zmarł 8 lutego we własnym mieszkaniu w Gdyni, a przygotowujący się do hitowej walki z Najmanem w federacji High League 53-latek musiał porzucić te plany i pogrążył się w żałobie. Rodzinna tragedia sprawiła, że "Muran" mocno wycofał się z przestrzeni publicznej i przez długi czas nie zabierał głosu. To zmieniło się dość niespodziewanie w związku z urodzinami Amadeusza Ferrariego.
Jacek Murański pierwszy raz po śmierci syna wystąpił przed kamerami na urodzinach Ferrariego
Ferrari w sobotni wieczór zorganizował urodzinową imprezę, którą transmitował na żywo w internecie. Już w sobotę w jego mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie z Murańskim z "przypadkowego spotkania". Gwiazdor FAME MMA poinformował, że zaprosił 53-latka na urodziny, ale nie był pewien, czy jego zaproszenie zostanie przyjęte. Wszystko wyjaśniło się po kilku godzinach, a "Muran" pojawił się na imprezie. Początkowo nie chciał występować przed kamerami, jednak te objęły zasięgiem m.in. jego rozmowę z ojcem Ferrariego w oddali. "Władca Piekieł" za namową chatu na portalu Twitch postanowił więc poprosić gościa o rozmowę, a ten wyraził zgodę.
Już w pierwszej chwili w dalekim planie fani zauważyli, że Murański ma prawą rękę w gipsie. Gdy usiadł do rozmowy z Ferrarim, nic się już nie ukryło. Sama rozmowa zaczęła się od wyjaśnienia, dlaczego "Muran" pojawił się w ogóle na urodzinach Amadeusza. Okazało się, że jubilat miał bardzo dobre relacje z jego synem i wielokrotnie prywatnie się spotykali i rozmawiali. Wobec tego ojciec zmarłego freak-fightera i aktora postanowił spędzić trochę czasu z kolegą Mateusza, a ich rozmowa przed kamerą trwała ponad godzinę!