Mateusz Gamrot stoczy jeszcze jedną walkę w tym roku
Mateusz Gamrot zaliczył fenomenalny powrót do organizacji UFC. Polski zawodnik w nocy z 31 maja na 1 czerwca zmierzył się z Ludovitem Kleinem i pokonał swojego rywala przez kompletną dominację. Ostatecznie walka była ostatnią na gali, choć pierwotnie nie miała być main eventem. Wszystko z powodu nagłych problemów zdrowotnych jednej z gwiazd walki wieczoru.
Po wygranym pojedynku „Gamer” wyzwał do walki dwie gwiazdy europejskiego MMA – Benoit Saint-Denis i Paddy'ego Pimbletta.
- Chcę walczyć z każdym! Każdym! Dajcie mi listę, zawalczę z każdym! Paddy to idiota z Europy i chcę z nim walczyć. Jeśli Benoit Saint-Denis chce dymu – walczmy. Kolejna łatwa walka. Pięć rund, walka wieczoru w Paryżu. Dajcie mi tę walkę – wykrzyczał w klatce.
Menedżer BSD: Nagle nie ma długopisu podpisać kontrakt
Menedżer Benoit Saint-Denis stwierdził, że polski zawodnik otrzymał kontrakt, ale nie chce go podpisać.
Gamrot cały czas mówi o BSD, ale gdy wysyłamy mu kontrakt, nagle nie ma długopisu, żeby go podpisać. - napisał menedżer francuskiej gwiazdy organizacji UFC.
Na odpowiedź „Gamera” nie trzeba było długo czekać. - Mogę walczyć z „Bogiem strefy komfortu” nawet jutro. Wyślijcie kontrakt i jestem we Francji – odpisał Polak.
