Już tylko kilka dni pozostało do wyczekiwanego przez polskich kibiców MMA starcia Błachowicza z Pereirą w Salt Lake City. Godziny do tego pojedynku odlicza także sam zainteresowany, który nie ukrywa, że lubi klimat fight weeku.
Błachowicz o fight weeku: Staram się chłonąć i kumulować tę energię, by potem wystrzelić ją w oktagonie
- Fight week mam od dawna dopracowany, nie ma w nim żadnych sekretnych rzeczy. Po prostu czekam na walkę i cieszę się tym, co dzieje się wokół mnie, bo dzieje się naprawdę dużo. Staram się chłonąć i kumulować tę energię, by potem wystrzelić ją w oktagonie. Rytuał odbębniłem jeszcze będąc w Polsce - w lesie naładowałem magiczną linę. Jest jeszcze jedna rzecz, którą zawsze robię, ale na razie tego nie zdradzę. Powiem o tym pewnie po zakończeniu kariery, ale teraz to jest moja tajemnica - powiedział nam Błachowicz.
Błachowicz o autobiografii: Książka od dawna chodzi mi po głowie
Niewykluczone, że "Cieszyński Książę" zdradzi wspomnianą tajemnicę w autobiografii. - Książka od dawna chodzi mi po głowie. Zresztą zaczynaliśmy ją pisać już dwa razy, ale za każdym zabrakło czasu. Brakuje tych godzin. Oczywiście można by ją napisać w dwa tygodnie, ale nie o to chodzi. To ma być fajnie zrobione, a by było fajnie zrobione, to trzeba usiąść i pogadać. Poza tym jeszcze kilka stron do zapisania przede mną - zaznaczył Błachowicz, który pytany o to, czego mu życzyć na te ostatnie dni przed walką odpowiedział, że przede wszystkim szczęścia. - Gdy jest szczęście, to jest zdrowie, są pieniądze i są fajni ludzie wokół. Na Titanicu wszyscy byli piękni, zdrowi i bogaci, ale właśnie szczęścia nie mieli - zakończył były mistrz UFC w wadze półciężkiej.