Pudzianowski w swoim najnowszym filmie na YouTubie przyznał, że próbował wszystkiego, bo po to zostało stworzone. W życiu zdarzało mu się pić czy palić - nie tylko papierosy, ale także... marihuanę. Wrażeniami i odczuciami pochwalił się z kibicami, którzy byli zaskoczeni szczerością.
Zawodnik Konfrontacji Sztuk Walki, na której po raz kolejny zawalczy na marcowej gali, tym razem z Szymonem Kołeckim, nie lubi żadnych używek. - Nie lubię ani pierwszego, ani drugiego ani trzeciego, choć wszystko jest dla ludzi, tylko dla ludzi, którzy mają twardy charakter i potrafią rozgraniczyć, żeby gdzieś tej linii nie przekroczyć. No i ja tej linii nie przekraczam - mówił.
Były strongman przyznał otwarcie, że zdarza mu się na imprezach rodzinnych siąść z ojcem i "wypić na dwóch lub trzech" 0,7 litra wódki albo po zakończeniu treningu w weekend napić się piwa. Nie lubi też papierosów, bo... "z gęby śmierdzi jak z trampka". Tytoń zażywał jednak tylko w dzieciństwie.
Jak sprawa miała się z marihuaną? - Oczywiście, że próbowałem maryśkę. Po to człowiek to stworzył, żeby tego spróbować. Zdarzyło mi się parę razy zapalić. Nie lobie tego, jakoś tak dziwnie człowiek zakręcony. Trochę powinno się to wszystko negować i pilnować tego. Nie lubię tego po prostu, nie popieram tego, choć mówią, że marihuana lecznicza jest potrzebna. I oczywiście poczytałem sporo artykułów, bo jestem ciekawy takich nowinek, ciekawostek, no i chyba jednak jest to dobre.
Pudzianowski przyznał jednak, że w sprawie używek powinno się pilnować młodych ludzi, bo ci nie mają wykształconego charakteru i jeśli są podatni, to mogą się bardzo łatwo od tego uzależnić. - Pamiętajcie, wszystko w granicach rozsądku - podsumował swoje wywody.
Na najbliżej gali KSW oznaczonej numerem 47, Pudzian zmierzy się z Szymonem Kołeckim. Były sztangista zadebiutuje dla tej federacji, a w zawodowej karierze będzie to już jego ósma walka. Do tej pory sześć razy wygrywał, przegrał jedynie z Michałem Bobrowskim.