To miała być dla wielu kibiców MMA najbardziej elektryzująca walka gali KSW 94 w trójmiejskiej Ergo Arenie.
Artur Szpilka na początku objawił się wszystkim w hali w dziwnej kapsule. Zamrożony niczym Walt Disney. Po nim pojawił się Wrzosek, niesiony potężną dawką muzycznego techno. Wszyscy zastanawiali się, jak długo potrwa ta walka. Czy warto usiąść na czterech literach w trakcie pojedynku? Nie było warto... Miała być wielka awantura, a wszystko trwało tylko 14 sekund. Szpilka rzucił się na Wrzoska, ale szybko padł na matę. Wrzosek ściągnął go za głowę na dół, przed zwarciem zdołał wykonać dwa, może trzy kopnięcia. Sześć mocnych ciosów na leżącego Szpilke rzucił Wrzosek, zanim sędzia Jarosz przerwał pojedynek.
- Artur zadziałał z moją psychiką. Naprawdę nie wiedziałem, co on może zrobić - mówił po walce Wrzosek w rozmowie z Mateuszem Borkiem. - Wolałbym, byśmy rozmawiali po trzyrundowej bitce z rozkwaszonymi twarzami - dodał Wrzosek.
- Czuję się dobrze. Wygrał [Wrzosek] i po walce. Ciężko mi coś teraz powiedzieć. Trzeba się będzie podnieść i wracać do roboty - rzucił Szpilka.