O wypadku Daniela Andre Tande szeroko rozpisywaliśmy się na łamach naszego portalu. Przypomnijmy, że norweski skoczek zanotował dramatyczny upadek na skoczni w Planicy w czwartek 25 marca w serii próbnej przed konkursem indywidualnym. Zdaniem ekspertów 27-latek popełnił błąd zaraz po wyjściu z progu, przez co z dużą prędkością uderzył o zeskok Letalnicy.
Piotr Żyła przeskoczył Kamila Stocha... przy kasie. Ile ZAROBILI skoczkowie?
W pierwszych chwilach po wypadku kibice oraz całe środowisko narciarskie mogło obawiać się najgorszego. Na szczęście kolejne informacje były coraz lepsze, choć Tande musiał być wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Wybudzanie go rozpoczęło się już w sobotę, a teraz norweski skoczek już całkiem odzyskał świadomość! Clas Brede Brathen, dyrektor norweskiej kadry, zdradził, jakie były pierwsze słowa Tandego po wybudzeniu ze śpiączki.
Okazuje się, że Norweg musi być w naprawdę dobrym humorze, mimo że odniósł dość poważne obrażenia. - Pierwsze, co mówił, to "nie pozbędziecie się mnie tak łatwo". Jest w naprawdę niezłej formie. Bardzo miło było zobaczyć, że Daniel to Daniel. Cieszę się, że mogłem z nim porozmawiać. Jest poważnie poobijany. Powiedziałem mu, żeby się nie stresował, próbując przypomnieć sobie, co się stało. Nie widział swojego upadku i stwierdził, że obejrzy go dopiero wtedy, gdy będzie tak stary jak ja - powiedział 52-letni Clas Brede Brathen cytowany przez NTB.
Ujawniono dlaczego Kamil Stoch ożenił się jako 23-latek. Poruszające wyznanie o Ewie Bilan-Stoch. Intymne szczegóły
Daniel Andre Tande w wyniku upadku doznał złamania obojczyka, pęknięcia płuca oraz wstrząśnienia mózgu. To niewiele, biorąc pod uwagę, jak poważnie wyglądało całe zdarzenie. Norwegowi pomogło jego doświadczenie – na ułamek sekundy przed upadkiem zdołał on przyjąć pozycję, która zniwelowała część skutków zderzenia z zeskokiem.