Polscy fani z pewnością nie mają większych oczekiwań przed mistrzostwami świata w lotach narciarskich. Trudno je mieć, gdy sami zawodnicy przyznają, że w obecnej formie nie są w stanie walczyć o wysokie lokaty z najlepszymi zawodnikami na świecie. Cień szansy można by było upatrywać w tym, że loty są jednak nieco inne od normalnych skoków. Niestety, nasi zawodnicy nie mieli nawet okazji zbyt wiele potrenować przed startem zawodów, bowiem silny wiatr sprawił, że nie udało się przeprowadzić nawet kwalifikacji. Dzień później organizatorzy zanotowali inną wpadkę.
Klum w tym roku niegościnna. Kłopoty organizatorów przed pierwszymi zawodami
Jako że kwalifikacje się nie odbyły, to udział w pierwszej serii zawodów wezmą wszyscy zgłoszeni, czyli 47 (zamiast 40) zawodników. Ale i w piątek, 26 stycznia, pojawiły się problemy z treningami. Tym razem jednak problemem nie był wiatr, a na pewno nie bezpośrednio, a przerwy w dostawie... prądu.
O problemach powiadomił m.in. portal skijumping.pl. – Trwa 15-minutowa przerwa w drugim treningu spowodowana problemami technicznymi w postaci... braku prądu na górze skoczni – napisano na profilu portalu na X. – Nie działają między innymi urządzenia do pomiaru wiatru – uzupełnił informacje Dominik Formela, dziennikarz tego serwisu. Wiadomo, że w takiej sytuacji nie było mowy o skokach, jednak problem zdołano póki co zażegnać i treningi udało się dokończyć.