W czwartek Kowalczyk wraca tam do startów pucharowych. Wystąpi w ten weekend w trzech biegach - na 10 km klasykiem, w sprincie w stylu dowolnym i biegu łączonym 2x7,5 km.
Do tej pory w PŚ Kowalczyk startowała w Canmore sześciokrotnie i tylko raz nie była na podium. Na dodatek w 2010 r. szlifowała tam formę przed jakże udanymi igrzyskami olimpijskimi w Vancouver. Dobrze o tym pamięta i bardzo sobie chwali pobyt w Kraju Klonowego Liścia. "Jest wszystko, co być powinno. Codziennie przygotowywane, super utrzymane trasy, które notabene profilem przypominają te w Val di Fiemme, siłownia z wszystkimi potrzebnymi nam biegaczom stanowiskami, ciepłe kabiny do pracy z nartkami. I idealna wysokość nad poziom morza. 1400-1500 metrów, w sam raz. Trenować nie umierać" - napisała Justyna na swoim blogu.