W pierwszej części trasy, pokonywanej stylem klasycznym, na prowadzeniu były Kowalczyk i Therese Johaug (25 l.). Obie bardzo zainteresowane zgubieniem rywalek, w tym Bjoergen. Nie udało się. Na półmetku, po zmianie nart do stylu dowolnego, prowadziła jeszcze Justyna, ale z kilometra na kilometr słabła. Długo nie dawała się oderwać Norweżkom, w końcu zabrakło jej sił.
- Dałam z siebie wszystko. Norweżki były dzisiaj zdecydowanie za mocne - powiedziała Justyna po biegu przed kamerą TVP. - Nie było szans na ucieczkę w klasyku. Starałam się jak tylko mogłam trzymać czołowej grupy. Od drugiego kilometra bolały mnie nogi, a po dziewiątym zaczynało się "odcinanie prądu". Ale nie mam powodu, by tracić wiarę w siebie. Czy wierzę w medal? A dlaczego nie?!
Opiekujący się Justyną dr Robert Śmigielski twierdzi, że pod względem medycznym jej stan był bardzo dobry.
- Zadziałała "siła złego na jednego" - powiedział "Super Expressowi". - To było jak walka samotnego kolarza z peletonem.
Mistrz świata w biegach z roku 1978 Józef Łuszczek (58 l.) nazwał sobotni bieg "mistrzostwami Norwegii".
- Justyna nie zawiodła kibiców, ale zawiodła samą siebie - mówi. - Jestem bardzo zdenerwowany, bo liczyłem na dwa medale Kowalczyk na tych mistrzostwach. Ale w sporcie bywa różnie.
We wtorkowym biegu na 10 km stylem dowolnym Kowalczyk nie wystartuje. Woli oszczędzać siły przed ostatnią i największą szansą na medal - sobotnim startem na 30 km stylem klasycznym. To w tej konkurencji trzy lata temu została mistrzynią olimpijską.
Bieg łączony kobiet
7,5 km st. klas. +7,5 km dow.:
1. M. Bjoergen 39.04,4 min.
2. T. Johaug +3,4 s
3. H. Weng +14,9
4. K. Steira (wszystkie Norwegia) +16,3
5. J. Kowalczyk + 27,1;
...23. K. Marek-Kubińska +2.13,7 min;
27. A. Szymańczak +2.37,3;
28. P. Maciuszek +2.37,4