- Różnią się właściwie wszystkim: wyglądem, budową ciała i charakterem - mówi trener Wiesław Cempa (45 l.), który w latach 2006-2010 był szkoleniowcem Sylwii w kadrze.
Justyna jest specjalistką stylu klasycznego, Sylwia - dowolnego. - W "klasyku" lepiej mieć dłuższe nogi i ta technika zdecydowanie bardziej leży Justynie. Ale przy dobrej dyspozycji stać ją także na dobry bieg stylem dowolnym - wyjaśnia Cempa. - Natomiast Sylwia ma taką technikę i koordynację ruchów w "łyżwie", że płynie na nartach. "Klasyk" raczej już na stałe będzie u niej szwankował.
Wypadek Sylwii
Janusz Krężelok (40 l.), drugi trener kadry biegaczek, przez kilka lat był z Justyną w jednym teamie jako zawodnik. Później pracował jako szkoleniowiec z grupą, do której należała Sylwia.
Justyna Kowalczyk wbiła szpilę prezesowi PZN [WIDEO]
- Obie mają bardzo dużą determinację i stawiają sobie wysokie cele sportowe. Sylwii pokrzyżował szyki wypadek w roku 2010, operacje i późniejsza rehabilitacja. Do światowej czołówki dotarła z opóźnieniem, ale już jako zawodniczka bardziej doświadczona, dojrzała i ukształtowana.
Tamto nieszczęsne zdarzenie sprawiło, że Jaśkowiec stała się narciarką "po przejściach", podobnie jak Kowalczyk po zawodzie miłosnym, depresji i poronieniu w roku 2013.
- Justyna po przejściach zawsze potrafiła wracać do najwyższej formy. Sylwii przychodziło to dłużej i trudniej - wspomina Wiesław Cempa. - Miała nawet wątpliwości, czy pozostać przy sporcie, była na rozdrożu.
W reżimie treningowym
Na pytanie, czy łatwo się z nimi zaprzyjaźnić - Janusz Krężelok odpowiada następująco:
- Sylwia jest bardziej otwarta, wesoła, nie unika towarzystwa, potrafi być jego duszą. Ale ma też swój świat. Czasem bywa niesforna jako zawodniczka, lubi być zdominowana przez trenera. Z kolei Justyna jest bardziej poważna, zamknięta, trzyma się z boku. Ale pamiętajmy, że od wielu lat pozostaje w zamkniętym kręgu swojego teamu, reżimu treningowego, wyjazdów. I że jej sukcesy mogą onieśmielać innych.
Według Krężeloka nie są aż tak dobrymi koleżankami, żeby się sobie zwierzać. - Ale lubić się muszą. Bez tego Justyna nie zgodziłaby się na dołączenie Sylwii do jej teamu - mówi.
Gdy odbierały medale w Falun, Justyna (która ma za sobą już wiele sesji zdjęciowych) wystąpiła w starannym makijażu i specjalnie dobranej czapeczce, prezentowała specjalny uśmiech do zdjęć. Sylwia pokazała się skromniej. Nie zdarza się jej mocniejszy makijaż, co najwyżej lekko podkreślone oko.