- Jestem w mafii. Dobrze być w takiej mafii! Najlepsza! – rzucił w rozmowie z Eurosportem Kamil Stoch. Po piątkowym konkursie (dopiero 19. miejsce) nie miał powodów do zadowolenia, w sobotę nie zawiódł. Dwie próby na odległość 133 i 132,5 metra dały mu w sumie 255,8 pkt.
- W końcu chyba zrobiłem to, co trzeba było. Coś zaskoczyło i mogłem się cieszyć w powietrzu i celebrować każdą sekundę - powiedział trzykrotny mistrz olimpijski, który do wywiadu dołączył później niż Kubacki, Stękała i Żyła. Musiał odbyć krótką kontrolę sprzętu. Szybko jednak wrócił do pozostałych skoczków i dodał: po takich dwóch tygodniach, gdzie każdy z nas walczył. Każdy z nas zmagał się z trudnościami, z niedosytem po piątku. Teraz jest świetnie.
Dla skoczka z Zębu to już siódmy medal mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. W Oberstdorfie wywalczył już czwarty brązowy krążek, ponadto ma również dwa złote i jeden srebrny medal. Na pytanie, czy wspólnie z kolegami rozniesie dziś Oberstdorf powiedział: - Z Oberstdorfu nic nie zostanie. Nasz mistrz miał w końcu powody do uśmiechu i widać, że żarty się go trzymały.