Kamil Stoch

i

Autor: Cyfrasport Kamil Stoch

Rozmowa "Super Expressu"

Kamil Stoch już tego nie ukrywa. Mówi nam: "Skończę karierę niezależnie od wyników w najbliższym sezonie"

2025-06-28 7:45

- Nieważne, czy ten sezon będzie udany, czy nie będzie udany. Z końcem najbliższej zimy zakończę swoją karierę - przyznał nam Kamil Stoch przed sezonem olimpijskim, z którym wiąże spore nadzieje. - Chcę pojechać na igrzyska i wrócić ze złotem - nie ukrywa, choć jego głównym celem na ostatni akt w bogatej karierze jest po prostu radość ze skakania. A o to w ostatnich dwóch latach było naprawdę trudno, o czym również opowiedział w długiej rozmowie z "Super Expressem".

Kamil Stoch rozpoczął już przygotowania do ostatniego sezonu w karierze. Gdy rozmawiałem z nim 11 czerwca podczas specjalnego spotkania w związku z 10-leciem współpracy z marką Atlas, był po czterech treningach na skoczni. Z optymizmem patrzył jednak w przyszłość i swój ostatni taniec, chcąc czerpać radość z małych rzeczy.

Dwa złote medale, a potem kebab w Liverpoolu. Stoch ogłosił koniec, dziś świętuje

Kamil Heppen, „Super Express”: - „Mimo że mamy tu ponad 23 lata różnicy, to ten fragment wciąż jest aktualny: chciałbym pojechać na olimpiadę i zdobyć złoty medal”. Taki wpis pojawił się ostatnio na profilu pana Galerii Kamiland. Tej myśli z tyłu głowy nie da się przezwyciężyć?

Kamil Stoch: - Oczywiście, cele i trofea to jest nagroda za twoją pracę. To też wyznacznik oraz taki namacalny dowód twojej pracy i jakości tej pracy. I oczywiście, że chciałbym zdobyć złoty medal. Chcę pojechać na igrzyska i wrócić ze złotem, natomiast przede wszystkim chcę po prostu zrealizować swoje założenia zadaniowe. Chcę skakać najlepiej, jak tylko będę potrafił. I przede wszystkim chcę, żeby każdy skok był dla mnie radością, ale i inspiracją do kolejnego skoku. Chodzi o to, żeby skupić się na drodze, a nie na celu.

Kamil Stoch już tego nie ukrywa. "Zakończę karierę niezależnie od wyników"

- A może przyjąłby pan taki układ, że wygrywa pan 40. konkurs Pucharu Świata, ale dzień później musi już skończyć karierę?

- Podjąłem już decyzję, niezależnie od tego, co się wydarzy. Nieważne, czy ten sezon będzie udany, czy nie będzie udany. Z końcem najbliższej zimy zakończę swoją karierę zawodniczą. Natomiast żywię głęboką nadzieję, że to będzie więcej niż 40 wygranych (śmiech).

- W polskim sporcie mówiło się teraz bardzo dużo o „małych rzeczach” w nawiązaniu do piosenki Sylwii Grzeszczak. Ale pomijając całkowicie ten kontekst reprezentacyjny – „cieszmy się z małych rzeczy”. To chyba całkiem dobre motto dla skoczka?

- Czerpanie przyjemności z chwili, skupienie się na tym, co jest tu i teraz, na tym, co robimy, to jest jak najbardziej dobra rzecz i myślę, że to jest coś, czym powinniśmy się w życiu kierować. Wiem z doświadczenia, że im bardziej skupiałem się na wynikach, i myślałem, że wygrana da mi szczęście to zawsze powodowało to u mnie efekt odwrotny. W efekcie się napinałem i po prostu nie byłem w stanie tego zrealizować. Co za tym później szło, byłem sfrustrowany, że nie zrealizowałem założonego celu. Dlatego teraz skupiam się przede wszystkim na skoku. Okej, dalej chcę wygrać zawody, ale robię wszystko, co w mojej mocy, żeby ten skok był po prostu najlepszy, jaki potrafię oddać i przyniósł mi radość. A resztę zobaczymy.

Koniec kariery Piotra Żyły? Jasne stanowisko reprezentanta Polski. Wymowne słowa

- Jak trudno jest znaleźć takie małe rzeczy, z których można czerpać, zwłaszcza w tak trudnych sezonach jak te dwa ostatnie?

- Bardzo trudno, a przynajmniej dla mnie i dlatego potrzebowałem pomocy z zewnątrz. Pracuję nad swoją kondycją mentalną z osobą, która mi w tym pomaga. Pomimo tego, że mam już bardzo duże i bogate doświadczenie jeżeli chodzi o różne sytuacje i przeżycia, wzloty i obniżanie tych lotów. Nie chcę mówić, że porażek, bo to jest trochę złe słowo, ale takich bolesnych momentów niespełnienia. Czułem, że samemu będzie mi bardzo trudno i zajmie to dużo czasu, żeby osiągnąć taką pełną mentalną stabilizację, a z czyjąś pomocą po prostu będzie mi dużo łatwiej. I tak też się stało. Cały czas pracuję nad tym, żeby spokojnie podejść do tego, co jest teraz, co jest przede mną. Albo nawet o tym nie myśleć, a skupić się po prostu na tym, co robię w danej chwili.

- Pomagają też takie spotkania jak to dzisiejsze z pracownikami pana sponsora, gdy może pan zobaczyć pasję zwykłych ludzi i poczuć ich wsparcie?

- Zdecydowanie tak. Takie spotkania z innymi ludźmi jak najbardziej pomagają, możemy się wymienić swoimi różnymi doświadczeniami. Zresztą ja cieszę się na to, że mogę po prostu poznać kogoś innego. Nawet sama rozmowa o tym, co robimy, pozwala uwolnić swoje pewne emocje, a czasami nawet lęki. No i dzięki temu możemy w przyszłości czerpać z tego siłę.

Kamil Stoch: 10-lecie współpracy z marką Atlas

i

Autor: Atlas Kamil Stoch: 10-lecie współpracy z marką Atlas

- Taką małą rzeczą, a jednocześnie wielką, często jest reset. Zwłaszcza po sezonie. Rok temu pana powrót na skocznię po dłuższej przerwie był bardzo dobry. Czy teraz też na początku przygotowań czuje pan taką pozytywną energię?

- Powiedziałbym, że jest jeszcze bardziej pozytywnie! Rzeczywiście, w zeszłym roku to było takie odrodzenie się po trudniejszym okresie, kiedy byłem bardzo zmęczony i fizycznie, i mentalnie. A ta nowa rzeczywistość szkoleniowa, nowe-stare otoczenie, to spowodowało, że nabrałem chęci do pracy i po prostu cieszyłem się tym, że jestem dalej skoczkiem narciarskim i mogę skakać na nartach. I teraz jest tak samo! Cieszę się każdym skokiem, choć w tym roku ten powrót nie był tak kolorowy jak w zeszłym. Wtedy aż zaskoczyło mnie, że ten początek był taki dobry. Z kolei w tym roku myślałem, że będzie łatwo, a było dużo trudniej (śmiech). No ale tak już jest, że czasami się na coś nastawiasz, a mierzysz się z czymś zupełnie innym.

- A udało się już postawić taki pierwszy kroczek w dobrą stronę?

- Tak. Co prawda odbyłem raptem cztery treningi na skoczni [stan na 11 czerwca - red.], ale z każdym dało się odczuć, że jest lepiej. Powiedziałbym, że pojedyncze skoki wyglądały już naprawdę fajnie.

Przy tych skokach wszyscy fani Kamila Stocha wstrzymywali oddech! Tak reprezentant Polski wpisywał się do historii

Zobacz w galerii, jak zmienił się Kamil Stoch na przestrzeni lat:

Niespodziewana przygoda Stocha na wakacjach. Nagła awaria

- Ostatnio sporo mówiło się też, w kontekście Roberta Lewandowskiego, o odpoczynku fizycznym i mentalnym. Wakacje pozwoliły w pełni naładować baterie?

- Tak, dziękuję. Jeżeli chodzi o zdrowie, wszystko jest w porządku. Jeżeli chodzi o zdrowie mentalne… Nie wiem, wy to oceńcie – dziennikarze i kibice (śmiech). Natomiast tak, udało się odpocząć. Odbyliśmy wspaniałą, zaplanowaną i wyczekaną podróż z małżonką. Udało się nam pojeździć po Półwyspie Iberyjskim. Doświadczyliśmy różnych przygód, od wspaniałych kulinarnych atrakcji, do tych niespodziewanych - jak brak prądu w Portugalii. Ale to też było pewnego rodzaju doświadczenie. Choć dla mnie nie było to coś nowego, bo mieszkając na Podhalu jeszcze kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat temu często doświadczałem braku prądu. Tak, że bardziej uznałem - nie ma prądu? No to nie ma.

- Ta wielka awaria w Hiszpanii sprawiła, że nawet w Polsce było spore poruszenie. Zastanawiano się, co nagle zrobić ze swoim życiem w takiej sytuacji.

- Być może w dużych miastach tak było. My byliśmy wtedy na samym południu Portugalii, w nadmorskim kurorcie Alvor. To nie jest duże miasto, typowy kurort. Mieliśmy wtedy wynajęty apartament i na szczęście była tam kuchenka gazowa. Akurat dobrze, że mieliśmy trochę wody zmagazynowanej w samochodzie, kilka butelek, bo nie było też wody w kranie. Gdyby ta awaria miała potrwać kilka dni, prąd nie byłby aż takim problemem, w przeciwieństwie do braku bieżącej wody.

- Wracając do skoków, czy w samych przygotowaniach będą jakieś zmiany? Mam wrażenie, że w zeszłym roku wszystko szło dobrze do Letniego Grand Prix w Wiśle, a potem jeszcze przyszedł ten gwóźdź, czyli kontuzja na ostatniej prostej lata.

- To nie będą duże zmiany. Oczywiście, plan treningowy układa sztab szkoleniowy i siłą rzeczy, żeby się rozwijać, trzeba dokonywać pewnych zmian. Tą największą zmianą będzie po prostu wspólne trenowanie z kadrą narodową, co uważam, że wszystkim wyjdzie na dobre. W grupie jest siła, wspólnie możemy się napędzać.

- I mówi to pan po roku spędzonym w indywidualnym sztabie.

- W zeszłym roku potrzebowałem być trochę sam. Nawet ten początek lata teraz – potrzebuję po prostu skupić się bardziej na sobie. Jednak później przychodzi taki moment, gdzie potrzeba trochę takiej wewnętrznej rywalizacji. Oczywiście mam na myśli, że takiej zdrowej rywalizacji. Trochę porównywania się, wzajemnej motywacji. Po prostu bycia ze sobą. I to powoduje, że dajemy z siebie jeszcze więcej.

Jak dobrze znasz karierę Kamila Stocha?
Pytanie 1 z 10
Ile medali olimpijskich ma Kamil Stoch?

- W najbliższym sezonie teoretycznie wiadomo, że głównym punktem będą igrzyska olimpijskie. Ale w pana kontekście będzie też sporo mówiło się o mistrzostwach świata w lotach. Tym bardziej, że są one w Oberstdorfie, który pan bardzo lubi, chociaż te ostatnie wspomnienia nie są zbyt dobre [32. miejsce i odpadnięcie w kwalifikacjach - red.].

- Dlatego mam to doświadczenie, że nie można nic z góry zakładać (śmiech). Ale tak, cieszę się na myśl, że te mistrzostwa będą w Oberstdorfie na skoczni, którą bardzo lubię. W ogóle bardzo lubię ten region Niemiec, dobrze się tam czuję. No i po prostu chciałbym tam pojechać i sobie polatać. Zrobię co w mojej mocy, żeby przygotować się do tego sezonu najlepiej jak tylko potrafię.

- W trakcie ostatniego sezonu dużo mówiło się o zmianie w technice skakania. Czy pan też odczuwa, że to może być pewien problem, z którym nie może się pan uporać? I co tak naprawdę jest tym punktem, który tak ciężko zaadaptować?

- Jest bardzo wiele powiązanych ze sobą rzeczy. Od kwestii mentalnych, o czym tak naprawdę cały czas mówimy, po kwestie sprzętowe, kończąc na samej technice, która jest trochę takim odbiciem tych wcześniejszych rzeczy. Zawsze, kiedy jesteśmy spięci, kiedy chcemy za bardzo, nie mamy dobrze dopasowanego sprzętu, no to cierpi na tym technika. Uważam, że tego niestety zabrakło w ostatnim sezonie, a nawet w ostatnich dwóch sezonach. I mam nadzieję, że doświadczenia z tych ostatnich dwóch lat pomogą mi i całej naszej kadrze. A ten sezon po prostu będzie dla nas dobry.

- W temacie sprzętu. Czy nie uważa pan, że skoki właśnie stają się zbyt elitarne, między innymi jeżeli chodzi o ten wyścig zbrojeń?

- Skoki zawsze były elitarne. Są zawodnicy z innych krajów, z tych mniej zamożnych, którzy mają dobre występy i pokazują się z dobrej strony. Jeżeli ktoś ma potencjał, talent i po prostu skacze dobrze, to jest w stanie osiągać dobre wyniki. Choć może nie najlepsze, bo jednak różnica pomiędzy byciem w „30”, czy nawet „20”, a byciem w pierwszej dziesiątce – tutaj już decydują detale.

- I tu dochodzimy do tego momentu, w którym kombinowanie ze sprzętem daje te 2-3 metry więcej, z najbardziej skrajnym przykładem Norwegów na ostatnich mistrzostwach świata…

- Ale tak jest i zawsze będzie. Zawsze było tak, że kombinowanie ze sprzętem niosło za sobą jakieś korzyści w postaci lepszego wyniku. Lepsze narty, wiązania, buty, a zwłaszcza kombinezony – to jest coś, nad czym pracuje każda ekipa. Uważam, że tego nie powinno się niwelować, bo na tym to wszystko polega, że każdy nad czymś pracuje i chce się rozwijać. Każdy chce po prostu osiągnąć coś więcej. Dla nas, zawodników, i tak najważniejsze zawsze pozostanie to, żeby oddawać najlepsze skoki. Ja zawsze wierzyłem i w dalszym ciągu w to wierzę, że jeżeli ktoś ma wygrać zawody, jeżeli ktoś skacze najlepiej w danym momencie, to nieważne jaki ma sprzęt, gorszy czy lepszy, i tak wygra zawody.

Ogromne zmiany w skokach narciarskich! Zawieszenia dla zawodników, bolesne kary dla całych federacji

- A czy zaostrzanie kar za dyskwalifikację, co ma wprowadzić FIS, to jest dobry krok?

- To się dopiero okaże. Na pewno da do myślenia i zawodnikom, i sztabom szkoleniowym, bo każdy będzie ostrożny. Tutaj chodzi o to, żeby było jak najbardziej fair. Jeżeli zdaniem sędziów FIS wprowadzenie takich restrykcji spowoduje, że wszyscy będą grali fair, to ja się z tym zgadzam.

- Jeszcze co do tej elitarności – kwestia igrzysk i zmniejszania limitów. Możliwe, że Polska lub inna potęga wyśle do Włoch tylko trzech skoczków. Czy to na pewno dobry kierunek?

- Moim zdaniem nie jest to dobry kierunek. Uważam, że usunięcie z programu igrzysk normalnego konkursu drużynowego w formie czterech zawodników i dwóch serii nie było dobrym posunięciem. Powinno się zostawić konkurs drużynowy i dołożyć duety. Wtedy mielibyśmy dodatkową szansę na medal. Przecież są dyscypliny sportu jak biathlon, narciarstwo alpejskie, biegi narciarskie, gdzie tych konkurencji jest znacznie więcej. Im się tego nie usuwa i tych szans medalowych jest sporo. Uważam, że jeżeli chodzi o skoki narciarskie, ucierpi tutaj po prostu dyscyplina. Można uatrakcyjnić sport, dodając konkurencje, a nie odejmując.

- I tą jedną decyzją sprawiono, że kilku uznanych skoczków zakończyło karierę już przed igrzyskami – Markus Eisenbichler, Michael Hayboeck, Robert Johansson, Stephan Leyhe.

- To się sprowadza do tego, że chcąc wyrównać szanse, obcina się ten wyższy poziom. Bo chcąc zrównać dół z górą, musisz niestety obciąć górę, prawda?

Małysz czy Stoch. Kto jest lepszy? Kibice w Zakopanem zdecydowali!
Kamil Stoch i Atlas: 10-lecie współpracy

i

Autor: Atlas Kamil Stoch i Atlas: 10-lecie współpracy

Najnowsze