Czwartek był dla Biało-Czerwonych dniem wolnym od gier o punkty, ale nie od treningu. Na zajęciach zabrakło wspomnianego Fučíka, który na koniec meczu ze Słowacją (0:4) odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Wyjechał po nią z boksu o własnych siłach, choć na ostatnie osiem minut spotkania ustąpić musiał miejsca w bramce Davidowi Zabolotnemu. Wszystko za sprawą… wysiłku włożonego w grę.
Mariusza Czerkawskiego raport na temat polskiego hokeja. Jedno zdanie brzmi dramatycznie [ROZMOWA SE]
- Moje ciało powiedzało „stop”. Nie było sensu ryzykować – mówił w czwartek urodzony w Czechach golkiper reporterowi Polsatu Sport. Meczowy wysiłek spowodował u niego odwodnienie i utratę paru kilogramów oraz poskutkowało potężnymi skurczami, uniemożliwiającymi dalszą grę. Na ławce rezerwowych wszystko wróciło do normy, ale zawodnik poczuł się słabo w nocy i konieczna okazała się wizyta w ostrawskim szpitalu!
- Na szczęście mogłem wrócić do hotelu – dodawał Fučík, któremu w placówce medycznej zaordynowano stosowne do okoliczności kroplówki. - Mam nadzieję, że będzie wszystko w porządku. Nie mam żadnego urazu, który by mnie wykluczał z meczów - dodawał bohater polskiej ekipy, który wcześniej, w rozmowie z Super Expressem, wyjaśniał nietypowe grafiki i napisy na swym bramkarskim kasku.
W piątek Polaków czeka piąte spotkanie, ich rywalem będzie reprezentacja USA. Początek meczu w Ostravar Arena o 20.20. Transmisja w Polsat Sport 1.