Adam Małysz stara się okiełznać kryzys, jaki ogarnął polskich skoczków. Nic nie zapowiadało tak słabego początku sezonu, a wobec słabszej formy liderów - Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyły - szansy nie wykorzystali też zawodnicy z drugiego szeregu. Thomas Thurnbichler sprawdził m.in. Macieja Kota i Andrzeja Stękałę, którzy nie potrafili powtórzyć dobrych treningowych skoków w zawodach. W zbliżającym się Turnieju Czterech Skoczni Kot otrzyma kolejną szansę, a do składu wróci też Aleksander Zniszczoł. 29-latek wywalczył sobie to miejsce w Pucharze Kontynentalnym, gdzie dzięki dobrym występom zwiększył kwotę startową dla Polski na TCS. Był to tak naprawdę jedyny promyk nadziei na polskim zapleczu. Kadra B również skakała poniżej oczekiwań, a mocna krytyka spadła m.in. na Tomasza Pilcha.
Kibice nie mają litości dla siostrzeńca Adama Małysza
Pilch zrobił furorę pięć lat temu. Jako niespełna 18-latek błyszczał w PK i zadebiutował w PŚ, gdzie zdobył nawet punkty w Zakopanem. Objawił się jako wielki talent, a smaczku dodawał fakt, że jest on siostrzeńcem Małysza. Przez pięć lat nie zrobił jednak oczekiwanego progresu i tkwi w przeciętności. Początek tego sezonu jest nawet gorzej niż przeciętny - 23-latek nie zdobył jeszcze punktów w PK, choć wystartował we wszystkich konkursach "drugiej ligi". Jeszcze przed startem TCS skoczkowie z drugiego szeregu zaprezentują się w Engelbergu (27-28 grudnia) i Pilch również się tam wybrał, co mocno zdenerwowało kibiców.
"Pilch z najdłuższym skokiem tej zimy 113,5 m jedzie dalej na PK, to już jest zbyt mocne. Wydaje się, że Łukaszczyk sobie zasłużył, żeby się przejechać do Engelbergu, bo i tak nikt wobec niego by nie miał wielkich oczekiwań" - napisał autor popularnego twitterowego profilu "localSJresults". W komentarzach kibice mu wtórowali. "Małysz wysyła powołania?" - drwił jeden z nich, nawiązując do rodzinnych więzi młodego skoczka.