W ponad 60-letniej historii Turnieju Czterech Skoczni był tylko jeden skoczek, który zdołał wygrać wszystkie cztery konkursy tego prestiżowego cyklu. W sezonie 2001/2002 dokonał tego Sven Hannawald i wydawało się, że to niesamowite osiągnięcie Niemca będzie niedoścignione przez długie lata.
Ale wreszcie się udało! W sezonie 2017/2018 w 66. edycji Turnieju Czterech Skoczni ten niesamowity rekord wyrównał Kamil Stoch. Po trzech etapach rywalizacji był niekwestionowanym liderem całego cyklu, szczególnie, że po zawodach w Innsbrucku wycofał się ten, który zagrażał mu najbardziej - Richard Freitag.
Dlatego też w konkursie w Bischofshofen Stoch nie ścigał się już z rywalami, a z samym sobą i historią. I udało się to! Polak był pierwszy po pierwszej serii i potwierdził dominację też w tej finałowej. Na koniec okazał się lepszy od Andersa Fannemela i Andreasa Wellingera i wyrównał osiągnięcie Hannawalda.
Niestety nieco słabiej wypadł Dawid Kubacki, który po pierwszej serii był drugi, ale nie wytrzymał presji przy swojej drugiej próbie i spadł ostatecznie na dziewiątą lokatę, a tym samym stracił szansę na podium całego cyklu TCS.
Przeczytaj też: Polski skoczek narciarski zawiesił karierę. Padły mocne oskarżenia!