Dawid Kubacki jest jedynym polskim skoczkiem, który zdobył punkty w obydwu konkursach w Ruce. Lider polskiej kadry zajął w sobotę 21. miejsce, a w niedzielę uplasował się dwie pozycje niżej. W drugim konkursie do czołowej "30" załapał się też Piotr Żyła, który był dwudziesty pierwszy. Jego delikatne przebudzenie było największym pozytywem niedzieli, która rozpoczęła się fatalnie, od koszmarnej wpadki Kamila Stocha i Aleksandra Zniszczoła. Dwaj polscy skoczkowie nie przebrnęli kwalifikacji, w których odpadało zaledwie czterech zawodników, a jednym z nich był zdyskwalifikowany Decker Dean. To właśnie po kwalifikacjach z ust Stocha pojawił się pierwszy głos podważający metody Thomasa Thurnbichlera.
Thomas Thurnbichler pod ostrzałem polskich skoczków
- Z optymizmem przystąpiłem do dzisiejszych skoków. Co prawda nie do końca wierzyłem w pomysł, bo nie czuję się pewnie w tym wszystkim. Nie chcę mówić, ze myśl szkoleniowa jest zła, że system jest zły. Po prostu czasami siadając na belce, musisz wierzyć i mieć wewnętrzną pewność, że wszystko działa. Że zadziała to, co masz zrobić, ja niestety nie mam takiej pewności. Za dużo było u mnie w ostatnim czasie zmian z pozycją. Raz z przodu, raz bardziej z tyłu, potem znowu z przodu. Trochę się w tym wszystkim pogubiłem, ale liczę na to, że kilka dni w Lillehammer pozwoli mi wrócić do dobrego systemu. A przede wszystkim zyskać pewność na belce - przyznał trzykrotny mistrz olimpijski przed kamerą Eurosportu.
Planem Thurnbichlera było agresywne nastawienie w pozycji najazdowej, co skończyło się fatalnym skokiem na 87,5 m. Podobnie źle wypadł w takiej odsłonie Aleksander Zniszczoł, który lądował jeszcze bliżej (79 m). Stoch przyznał, że bardziej niż automatyzmu, brakuje mu właśnie pewności. - Na razie za dużo było zmian, za dużo było takiego trochę kombinowania, a nie było stabilności, żebym skoczył 5 w miarę podobnych skoków z rzędu - zakończył 36-latek. Kilka godzin później okazało się, że podobne odczucia do metod austriackiego trenera ma Dawid Kubacki!
Dawid Kubacki otwarcie uderzył w Thurnbichlera
- Dzisiaj znowu był delikatny kroczek do przodu. Ze szczęściem bywało różnie, ale na to nie mamy wpływu. Ważne, że te skoki z dnia na dzień stawały się coraz lepsze. Nie są to może takie milowe kroki, jakie byśmy chcieli stawiać. A może trenerzy by chcieli, żebyśmy takie stawiali, a tutaj trzeba trochę cierpliwości. Trzeba to zrobić sukcesywnie, żeby tej bazy nie zgubić i nie wrócić znowu do tego gorszego. Myślę, że to się w moim przypadku udało - wypalił lider polskiej kadry w studiu TVN. Na pytanie o sobotnią rozmowę z Thurnbichlerem, który chciał odnaleźć w skoczkach pasję, odpowiedział jeszcze dosadniej.
- Moim zdaniem to nie tędy droga. Trzeba się skupić na podstawach, na tym, co jest proste do zrobienia. Nie rozbijać tych skoków na miliony kawałków, bo to nic nie daje. I ja, jak z nim rozmawiałem, to raczej w tę stronę. „Nie kombinujmy, nie rozkładajmy tego na milion części, bo jak ja rozwalę w sobie koncentrację na siedem różnych rzeczy, to żadna z nich nie zadziała, dobrze?”. Takie jest moje założenie i tego się trzymam, trochę się ze mną kłócą i nie bardzo dają mi tym torem iść, ale pewnie będziemy dzisiaj znowu gadać - stwierdził Kubacki.