Turniej Czterech Skoczni, to jedna z najbardziej prestiżowych imprez we wszystkich sportach zimowych. Na przełomie grudnia i stycznia przed telewizorami zasiadają nawet osoby, które na co dzień nie śledzą losów skoczków narciarskich. 67. edycja Turnieju Czterech Skoczni rozpoczęła się w niedzielne popołudnie.
Podobnie jak w dwóch poprzednich edycjach polscy fani liczyli na triumf Kamila Stocha w całej imprezie. Oprócz niego w pierwszej serii zobaczyliśmy pięciu innych reprezentantów biało-czerwonych. Jako pierwszy z nich zaprezentował się Jakub Wolny, który rywalizował z Feliksem Hoffmanem z Niemiec. Lepszy okazał się skoczek z Bielska-Białej, który wylądował na 116 metrze. Takiego szczęścia nie mieli Stefan Hula i Aleksander Zniszczoł.
Obaj zaprezentowali się słabo i przegrali rywalizację odpowiednio z Michaelem Hayboeckiem i Jewgienijem Klimowem. Polacy nie mieli najmniejszych szans, aby znaleźć się w gronie szczęśliwych przegranych. Swoich przeciwników bez większych problemów pokonali pozostali biało-czerwoni. Dawid Kubacki osiągnął 128,5 metra i pierwszą serię zakończył na 10. miejscu.
Wyżej od niego był Kamil Stoch, który skoczył 127 metrów, ale w gorszych warunkach. Najlepszym z Polaków okazał się natomiast Piotr Żyła, który po skoku na odległość 133 metrów do rundy finałowej przystępował z 4. pozycji. Dużym zaskoczeniem był brak awansu Andreasa Wellingera, który osiągnął zaledwie 114,5 metra, czym przekreślił swoje szanse na sukces w Turnieju Czterech Skoczni. Liderem konkursu był natomiast niesamowity Ryoyu Kobayashi. Japończyk odleciał najdalej, bo w powietrzu pokonał aż 138,5 metra.
W rundzie finałowej dużo do powiedzenia miał... wiatr, który ponownie mocno kręcił. Z korzystnych warunków skorzystał między innymi Kubacki osiągając 133,5 metra. Ta odległość pozwoliła mu wyprzedzić Stocha, który skoczył o dwa metry bliżej od swojego młodszego kolegi z reprezentacji. Obaj zawodnicy zanotowali jednak awans w klasyfikacji, a wszystko dzięki gorszym próbom ich rywali.
Na brak szczęścia może narzekać Żyła. Najlepszy z Polaków po pierwszej serii musiał skakać w trudniejszych warunkach, co przełożyło się na jego odległość. 126,5 metra pozwoliło mu zając ostatecznie 6. lokatę. Tym samym to Kubacki okazał się najlepszym polskim skoczkiem w Oberstdorfie.
Konkurs na Schattenbergschanze wygrał lider po pierwszej serii, a więc Kobayashi. Japończyk nie poleciał już tak daleko i osiągnął 126,5 metra. Przełożyło się to na przewagę nad drugim Markusem Eisenbichlerem. Lider Pucharu Świata wygrał z Niemcem o zaledwie 0,4 pkt i prowadzi w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni.