O zmianach poinformował w wywiadzie dla "Sport.pl" Adam Wąsowicz, organizator szef komitetu organizacyjnego konkursu w Wiśle. Zmiany, o których mówił, są spore. Skończą się chociażby dyskusje wokół pracy Borka Sedlaka, odpowiedzialnego za monitoring warunków atmosferycznych na skoczni. Do tej pory był on anonimowy. Zapalał zielone światło, innym razem czerwone. Teraz towarzyszyć będzie mu kamera.
Druga zainstalowana zostanie natomiast przy stanowiskach sędziowskich. Z jednej strony dostaniemy więc obraz z miejsca, gdzie przyznawane są noty. Z drugiej - ze szczegółami dowiemy się, na jakiej podstawie dyskwalifikowani są zawodnicy.
- Teraz skoczek musi przejść przez specjalny przyrząd tak, żeby krokiem o nic nie zahaczyć. To wszystko można pokazać, tak samo jak sprawdzanie wagi, butów i mierzenie nart. Zamiar jest taki, żeby pokazać jak najwięcej - powiedział Wąsowicz.
Efekty zmian zobaczymy szybko. Za niewiele ponad miesiąc. 17 listopada rusza bowiem Puchar Świata, a inauguracyjny konkurs odbędzie się w Wiśle.