"Super Express": - Przyzwyczaiłeś się już do popularności?
Zbigniew Bródka: - Oswoiłem się z nią. Ludzie mnie kojarzą, bo pamiętają igrzyska w Soczi. To coś wspaniałego.
- Jakie stawiasz sobie cele na nowy sezon?
- Ze względu na rozpoznawalność i nowe zobowiązania musiałem wszystko inaczej poukładać organizacyjnie, co kosztowało mnie dużo czasu i energii. To zapewne odbije się na mojej formie. Niestety, w Polsce wciąż nie mogę trenować, szukam innych rozwiązań. Ale o wyniki będzie ciężko, nawet przy najbardziej wytężonej pracy. Celuję przede wszystkim w mistrzostwa świata, ale Pucharu Świata też nie odpuszczę.
IO 2022. Legenda hokeja wściekła: Jak zobaczę panią premier na zawodach to zwymiotuję! [WIDEO]
- Czyli mistrz olimpijski wciąż nie ma warunków do uprawiania swojej dyscypliny we własnym kraju...
- Zgadza się. Cały czas liczę na to, że spełnione zostaną obietnice złożone po moim powrocie z igrzysk w Soczi i zacznie się budowa toru w Warszawie lub Zakopanem. Oby osoby, które składały te obietnice, dotrzymały słowa.
- Nadal pracujesz jako strażak?
- Tak, nic się nie zmieniło. Wciąż doszkalam się i nie zamierzam odchodzić z tej roboty. Pracujemy w systemie 24/48. Wykonuję więc swoje obowiązki, a trenuję w wolnym czasie i w trakcie urlopów.